Nasza klasa.pl
nasza klasa .pl
2020.11.11 10:16 BeanBoyBob nasza klasa .pl
2020.10.11 18:34 BalQn r/Polacy, jakie jest wasze zdanie o polskich partiach narodowo-socjalistycznych, które powstawały w dwudziestoleciu międzywojennym?
Co jakiś czas na subie pojawiają się posty z newsami dotyczącymi szeroko rozumianego faszyzmu, gdzie w komentarzach ma niemal zawsze miejsce intensywna dyskusja dotycząca rzadziej treści samego newsa, lecz raczej nieśmiertelnego sporu o to, czy komunizm był lepszy, czy też gorszy od narodowego socjalizmu. Zazwyczaj przy takich sporach pojawia się choć jeden post wspominający o ,,lewicowym'' charakterze narodowego socjalizmu - co zastanawia mnie przy takich dyskusjach, to fakt, że obrońca takiego stanowiska niemal nigdy nie wspomina w nich o naszych rodzimych partiach narodowo-socjalistycznych, gdzie granica między nacjonalizmem a socjalizmem jest znacznie słabiej zaznaczona.
Być może na tę sytuację ma wpływ fakt, że są to partie niemal nieistniejące w publicznej świadomości - podręczniki szkolne ledwo wspominają o istnieniu Ruchu Narodowo-Radykalnego (ONR-Falanga), partii utożsamianej z najwyższym stopniem narodowego radykalizmu; żeby wiedzieć o istnieniu polskich narodowych socjalistów, trzeba częściej zagłębić się w artykuły naukowe czy publikacje, które nie są tak szeroko dostępne. Spośród dostępnych w internecie źródeł chyba najszerzej opisuje te ruchy publikacja ,,Rewolucja Narodowa'' Jarosława Tomasiewicza, która jest
dostępna na Academia.edu, a także pojedyncze artykuły Olgierda Grotta, znawcy tematu. Spośród artykułów popularyzatorskich najobszerniejszy jest chyba
ten Wojciecha Lady na forsal.pl.
Chociaż polskie partie narodowo-socjalistyczne mogą wydawać się raczej planktonem politycznym, nie należy ich bagatelizować - w końcu traktowały się bardzo poważnie, przypisując sobie niekiedy zmyśloną historię nawet dłuższą niż niemiecki narodowy socjalizm: organy prasowe największych partii narodowo-socjalistycznych na pierwszych stronach umieszczały słowa Mickiewicza z ,,Trybuny Ludów'' (,,Socjalizm, aby się kiedyś stać ogólnoludzkim, musi najpierw stać się narodowym [...]''), a ,,Swastyka'', gazeta Polskiej Partii Narodowo-Socjalistycznej ,,Swastyka'', zarzucała nawet Hitlerowi w swoim pierwszym numerze, że tak naprawdę jedynie sztucznie przeszczepił na niemiecki grunt ruch narodowo-socjalistyczny tworzony przez lwowską młodzież robotniczą przed Wielką Wojną, wykoślawiając go przy tym duchem pruskiego junkierstwa.
Muszę uściślić, że polskie partie narodowo-socjalistyczne powstawały jeszcze w latach 80. XIX wieku, lecz były to ugrupowania rozumiejące to pojęcie zupełnie inaczej niż ci późniejsi narodowi socjaliści, którzy byli już świadomi dokonań Hitlera w Niemczech. Na przykład w grudniu 1888 r. stworzono w Paryżu Gminę Narodowo-Socjalistyczną, która niebawem przerodziła się w
Polską Narodowo-Socjalistyczną Partię - była to jednak jedynie kontynuacja Socjalistycznego Stowarzyszenia Lud Polski, które działało pod przewodnictwem sławnego socjalisty Bolesława Limanowskiego, utożsamiającego naród z ludem pracującym i pragnącego zespolić socjalizm z polskim patriotyzmem; na dodatek wszelki antysemityzm, czy to w formie wysiedlenia Żydów, czy też przymusowej asymilacji, uważano w tej partii za ,,niezgodny z rewolucyjnym sumieniem''. A późniejszy prezydent Polski, Stanisław Wojciechowski, był przecież czołową postacią ,,narodowych socjalistów'' w Związku Młodzieży Polskiej powiązanym z narodową demokracją.
Znaczącą zmianę wprowadził dopiero
Związek Niezawisłych Narodowych Socjalistów powstały na początku XX wieku w Krakowie - chociaż podkreślał znaczenie trudu międzynarodowego proletariatu oraz powoływał się na Marksa i Engelsa, tak jego członkowie zaznaczali swoją chrześcijańską wiarę oraz byli gotowi poprzeć bojkot żydowskiego handlu i opisać udział Żydów w galicyjskiej Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej jako ,,transfuzyę obcych pojęć narodowościowych, obcej kultury i obcego interesu narodowościowego w organizm Polski''.
Zaznaczę też, że pisząc o partiach i ugrupowaniach narodowo-socjalistycznych, chodzi mi przede wszystkim o:
- grupę narodowo-socjalistyczną (tzw. ,,dagnanowcy'', od ich najwybitniejszego ideologa Kazimierza Dagnana, którego sylwetkę przybliża inny artykuł Tomasiewicza) w Narodowym Związku Robotniczym/Narodowej Partii Robotniczej:
• Dagnan już w czerwcu 1919 r. uznał istnienie walki klasowej oraz zaczął postulować konieczność uspołecznienia środków produkcji w miarę dojrzewania warunków gospodarczych i technicznych wyszkolenia proletariatu
• grupa uznawała kryzys marksizmu (,,fałszywej doktryny i zgubnej taktyki'', ,,czysto materialistycznego światopoglądu'', który się nie sprawdził się z powodu rozwoju prawa pracy i opieki socjalnej, wskutek których ,,czynnik pracy zostaje zrównany w obliczu prawa i państwa z kapitałem'') i nacjonalizmu (działanie krajów tylko na własną rękę miało się stać niepraktyczne w obliczu powiększania się współzależności narodów - niemniej odrzucono także proletariacki internacjonalizm) - dlatego też postulowała stworzenie ich syntezy, ,,Idei Wyzwolonej Pracy skojarzonej ściśle z pojęciem Wolnego Narodu jako samodzielnego ogniwa Ludzkości'' (,,Dążenia narodowe, mające na celu zapewnienie danej grupie etniczno-kulturalnej maximum szczęścia i dobrobytu muszą [...] zespolić się ze społecznymi ruchami szerokich mas wytwórców-robotników, stanowiących rdzeń organizmu narodowego'')
• materializmowi marksistowskiemu przeciwstawiano ,,idealizm dziejowy'', który uznawał ludzką wolę za ,,najwyższy regulator warunków bytu zbiorowości społecznej'' oraz pochwalał jedynie ciągłe działanie realizowane przez walkę i pracę
• dążono do oddolnego wykreowania ,,Rzeczypospolitej Pracy'', którą zamierzano stworzyć na drodze ewolucyjnego ,,usuwania grup i klas nieprodukcyjnych i pasożytniczych, a wchodzenie w ich miejsce grup wytwórczych'' przy pomocy związków zawodowych, spółdzielni spożywców i towarzystw oświatowych
• naród - podstawowa forma życia społecznego, ,,samodzielna, odrębna indywidualność kulturalna i duchowa'' oraz ,,organizm żyjący'' - stanowił wartość nadrzędną, której trzeba było podporządkować interesy każdej klasy społecznej (walkę klas dopuszczano dopiero w momencie, kiedy zagwarantowane będzie bezpieczeństwo państwa); narody zmuszone były według Dagnana prowadzić ciągłą walkę o byt
• postulowano konieczność demokratyzacji w życiu publicznym poprzez zastąpienie kapitalizmu (uznawanego za schyłkowy ustrój oparty na ,,wszechwładzy prywatnego kapitału'', ,,niesprawiedliwy i wprowadzający anarchię w życie społeczne i gospodarcze'') nowym ustrojem ,,socjalistyczno-demokratycznym'' chroniącym obywateli przed biurokracją
• Żydów potępiano za ,,fatalny wpływ rozkładowej, nihilistycznej, ekskluzywnej psychiki'', a ich naturę opisywano jako ,,negatywą i destrukcyjną''
• włoski faszyzm i nazizm krytykowano jako formy zdegenerowane - nazistów nazywano ,,przede wszystkim odwetowcami'' i ,,ordynardną bojówką antysocjalistyczną'', a Hitlera krytkowano za ,,sprzymierzenie się z najbardziej konserwatywnymi żywiołami''; bolszewizm (nazywany ,,faszyzmem więcej krwawym i despotycznym od innych faszyzmów'') oskarżano o wyzysk proletariatu, wynarodawianie nierosyjskich mniejszości i brak demokracji
• po zamachu majowym Narodowa Partia Robotnicza podzieliła się na NPR-Lewicę (gdzie narodowi socjaliści zostali zdominowani przez resztę partii preferującej socjalistyczny program) i NPR-Prawicę (która popierała
numerus clausus dla Żydów oraz deklarowała pod koniec lat 30., że ,,NPR jest partią polityczną walczącą o Wielką Narodową Katolicką Polskę, bez Żydów, masonów i komunistów''; jednocześnie jednak prowadziła rozmowy zarówno z Obozem Narodowo-Radykalnym, jak i z Komunistyczną Partią Polski)
2)
Partię Narodowych Socjalistów (powstała wokół środowiska powiązanego z ,,Narodowym Socjalistą'', organem prasowym radykalnej części NPR-Lewica):
• symbolem partii były skrzyżowane sierp i młot (kojarzone z komunizmem) połączone z pionowo umieszczonym Szczerbcem (wykorzystywany często przez środowisko powiązane z prawicowym Stronnictwem Narodowym); krakowski oddział PNS wybrał sobie na symbol białą trójramienną jarzenicę z krzyżem umieszczoną na czerwonym polu - głoszono, że pomimo pewnego podobieństwa do swastyki jest to symbol nawiązujący do ,,odwiecznej prasłowiańskiej tradycji’’ podkreślający przynależność do świata aryjskiego i zaznaczający odrębność świata słowiańskiego
• członkowie PNS nosili mundury, pozdrawiali się ,,salutem rzymskim’’ i śpiewali często używany przez środowisko narodowców ,,Rotę’’, lecz jednocześnie obchodzili Święto Pracy, zwracali się do siebie ,,towarzyszu’’, używali hasła ,,Proletarjusze Polscy łączcie się!’’ i posługiwali się niekiedy pieśnią ,,Gdy Naród do boju’’, hymnem ruchu ludowego
• rdzeniem idei ,,narodowego socjalizmu'' był idealizm (,,dążenie ducha ludzkiego ku doskonalszym formom współżycia społecznego), poprzez który planowano dokonać syntezy nacjonalizmu i socjalizmu (komunizm traktowano jako ,,czysto materialistyczny światopogląd'' sprawiający, że ,,cel życia skupia się na punkcie żarcia i użycia'') - głoszono, że ,,Nasz nacjonalizm - jest społecznym, a nasz socjalizm jest narodowym. [...] konsekwentny nacjonalista musi być socjalistą i odwrotnie''; narodowy socjalizm rozumiano jako ,,światopogląd oparty na najgłębszej miłości do Narodu'' i ,,TWÓR POLSKIEGO DUCHA [...] poszukującego drogi do wielkości i wolności Polski przez wyzwolenie Ludu Pracującego''
• dążono do stworzenia ,,Narodowo-Socjalistycznej Rzeczypospolitej Pracy'' - demokratyczno-republikańskiego ,,Mocarstwa Społecznego, zbudowanego na fundamencie swobody, praw i dobrobytu człowieka pracy'', gdzie senat zostałby zastąpiony przez izbę stanowiącą reprezentację organizacji zawodowych oraz nie byłoby miejsca dla rządów jednej partii
• naród - ,,podstawowe ogniwo ogólno-ludzkiej cywilizacji'' i ,,najwyższa i jedyna trwała postać życia zbiorowego społeczeństw'' - był wartością nadrzędną względem interesów klasy robotniczej; naród polski miał być w swoim kraju gospodarzem dzierżącym wszelkie stanowiska urzędnicze i dążącym do zlikwidowania ,,wpływów elementów obcych'' (zwłaszcza żydowskich i niemieckich) oraz do uzyskania pełnej niepodległości poprzez ,,wyzwolenie się z jarzma obcego kapitału, zniszczenie okupacji żydowskiej, zlikwidowanie obcych agentur i społeczne wyzwolenie polskiego świata pracy''
• postulowano autonomię narodowo-kulturalną i równe prawa obywatelskie dla mniejszości ,,lojalnych'' względem narodu - wykluczano z niej Żydów uznawanych za ,,zwartą grupę gospodarczo religijną i odrębną rasowo'' oraz ,,najdrapieżniejszych twórców i agentów kapitalizmu'', którzy ekonomicznie stanowią ,,element pasożytniczy'', a którego ,,okupacja'' wydziera Polakom ,,chleb, pracę i ziemię''; PNS głosiła konieczność wysiedlenia Żydów z Polski do ,,niezawisłego państwa żydowskiego'' oraz łaskawym okiem spoglądała na takie antysemickie zachowania, jak bojkot żydowskiego handlu,
numerus clausus czy pozbawianie praw politycznych - była jedynie przeciwna asymilacji, uważała bowiem, że ,,przez wchłonięcie krwi czteromiljonowej masy grozi narodowi polskiemu degeneracja, zupełne zatracenie cech narodu słowiańskiego i zwyrodnienie ducha polskiego''; poza pojedynczym publicystą Erazmem Samborskim PNS unikała jednak akcentów rasistowskich w stosunku do ludności o innym kolorze skóry
• sprzeciwiano się kapitalizmowi utożsamianemu z Żydami - nazywano go ,,międzynarodowym Molochem kapitału, który w pogoni za zyskiem nie zna granic państw ani różnic poglądów'', uznawano za schyłkowy ustrój cechujący się kosmpolityzmem i nieefektywny ekonomicznie, co pokazał Wielki Kryzys; PNS - reprezentująca ,,nacjonalizm plebejski'' polskiej klasy pracującej proletariatu, chłopstwa, drobnomieszczaństwa i inteligencji - głosiła także populistyczne hasła bezklasowej solidarności społecznej, którą kapitalizm zakłócał: ,,Oni - ta mała garstka darmozjadów i pijawek - mają pełne kasy, my zaś - setki miljonów ludzi pracy - mamy nadzieję coraz większego obniżania zarobków''; narodowy socjalizm zmuszony był zastąpić ustrój kapitalistyczny, który ,,poniósł klęskę w biednej i zacofanej Polsce'' – należało zatem zlikwidować w Polsce giełdę, lichwę i kartele
• socjalizm rozumiano jako ,,system gospodarczy, w którym własność środków wytwarzania należeć będzie do państwa oraz zorganizowanych zrzeszeń wytwórców i samorządów, pozostających pod ogólnym kierownictwem organów państwowych''; postulowano także ,,konieczność upaństwowienia i uspołecznienia przemysłu, banków i w ogóle środków produkcji'' - uspołecznienie postrzegano jako udział pracowników w zyskach przedsiębiorstw możliwy dzięki obecności związków zawodowych; zamierzano także skrócić czas pracy do 24 godzin tygodniowo bez zmniejszenia zarobków (co według PNS zmniejszyłoby spożycie, a co za tym idzie zwiększyłoby bezrobocie)
• w ramach polityki rolnej postulowano stworzenie ogromnej liczby samowystarczalnych gospodarstw rolnych poprzez ,,śmiałą i radykalną'' parcelację, a w późniejszym okresie nawet kolektywizację rolnictwa: planową organizację produkcji rolnej pod kontrolą państwa i współpracę między rolnikami w podlegających państwu spółdzielniach rolnych
• krytykowano imperializm i narodowy egoizm wielkich mocarstw (nie wykluczano utworzenia w dalekiej przyszłości jakiegoś ,,powszechnego związku narodowo-socjalistycznych republik, jako organizacji współpracy kulturalnej i gospodarczej ludów, przy zachowaniu ich jedności narodowo-politycznej) oraz ,,neokolonializm’’ (podział na narody pierwszej i drugiej klasy - ,,Anglosasi’’ nie chcieli zgodzić się na sprawiedliwy podział kolonii między mniejsze narody europejskie, a Polaków rzekomo traktowano w Europie jako ,,naród na pół kolonjalny’’ i ,,murzynów Europy, służących za gnój pod wzrost potęgi obcych mocarstw’’), lecz popierano kolonializm z obawy, że w przypadku wyzwolenia się ujarzmionych ziem musiałoby dojść także do walki z ,,rasami kolorowymi’’
• popierano panslawizm mający stanowić obronę przeciwko wpływom niemiecki dzięki stworzeniu Bloku Słowiańskiego - ,,potężnego bloku polityczno-gospodarczego’’ tworzącego samowystarczalny system gospodarczej współpracy dla obrony przed rabunkową eksploatacją kolonjalną wielko-kapitalistycznych mocarstw’’; nawoływano także do współpracy z innymi narodami słowiańskimi, także ze Związkiem Radzieckim, który uznawano obok Polski za najsilniejsze państwo słowiańskie w regionie (dostrzegano także pozytywne aspekty ,,umiarkowanej, realnej’’ polityki Stalina, która umożliwiła przejście w Rosji ,,od dyktatury proletariatu do demokracji robotniczo chłopskiej’’)
• odcinano się od faszyzmu Mussoliniego (krytykowanego za utrzymanie systemu kapitalistycznego we Włoszech) i nazizmu Hitlera (w ,,Katechizmie Narodowym Polskiej Klasy Pracującej’’ padało pytanie: ,,Czy PNS jest naśladownictwem hitleryzmu lub faszyzmu? - Nie jest, (...) gdyż program swój buduje na podstawie duchowych oraz materialnych potrzeb i dążeń Narodu Polskiego’’), a autorów porównań do tych ruchów wyzywano od ,,kapitalistów, czerwonych międzynarodówek i żydów’’ pragnących odstraszyć „masy pracujące” od zorganizowania się w „narodowy obóz do walki z wyzyskiem społecznym, demoralizacją i nędzą, na której żerują’’; na łamach narodowo-socjalistycznej prasy ostrzegano, że ,,Akcja hitlerowska dzisiejszych Niemiec jest niemniej groźną, niż nawała bolszewicka w 1920 roku’’ a ,,Adolf Hitler wymordował około pięćdziesięciu wybitnych hitlerowców. [...] Jeśli był on zdolny do takich metod walki wewnątrz własnego społeczeństwa - do czego będzie on zdolny w stosunkach z innymi narodami i państwami?’’; na dodatek nazywano Hitlera ,,manekinem w ręku prawicy społecznej’’, a Trzecią Rzeszę ,,dyktaturą chamstwa i munduru’’; pozytywne aspekty wspomnianych faszyzmów dostrzegano jedynie w takich innowacjach, jak ,,ideał narodowy zamiast materializmu’’, ,,zjednoczenie narodu’’ czy ,,rozwianie legendy o potędze żydowskiej’’ (,,Były murarz i były wielki bojownik ruchu socjalistycznego we Włoszech - Mussolini zdołał w narodzie swoim obudzić ducha, wskrzesić go do życia w momencie najkrytyczniejszym dla państwa włoskiego (…) Malarz Hitler pomimo ze wszech stron napierającego bojkotu dopiął swego. Pociągnął naród do odnowienia państwa, zdołał wyrwać naród z bagna międzynarodowego żydostwa. Walka powiodła się na całym froncie - bowiem Hitler osiągnął swój cel. Zniszczył doszczętnie komunizm, w niwecz obrócił marksizm, wyeliminował ze społeczeństwa międzynarodowych pasożytów zamykając ich w obozach koncentracyjnych’’)
• PNS - uznająca chrześcijaństwo za jedyną prawdziwą religię i deklarująca zamiar przekładania jego zasad na życie codzienne - dążyła jednocześnie do utworzenia kościoła narodowego, gdyż słowiański charakter narodu polskiego był według niej bardzo zbliżony do etyki chrześcijańskiej jeszcze w czasach pogańskich (,,Słowianie to lud […] łagodny, pełen bojaźni Bożej i głęboko religijny'')
3)
Narodowo-Socjalistyczną Partię Robotniczą (która już w 1933 r. rozbiła się na kilka drobnych ugrupowań, pomiędzy którymi największą różnicę stanowiły organy prasowe, wokół których skupiona była działalność partii - ,,Błyskawica’’, ,,Jedna Karta’’, ,,Nasza Polska’’ lub ,,Hasło Narodowe’’ - ogólnie określa się to środowisko mianem ,,wiśniowych koszul’’):
• za głównych prekursorów ruchu narodowo-socjalistycznego w Polsce uznawała Adama Mickiewicza i wspomnianego wcześniej Bolesława Limanowskiego (powołując się na jego cytat ,,Patriotyzm i socjalizm nie tylko nie są przeciwnymi sobie, ale się wzajemnie potęgują’’)
• pojęcie narodu - ,,zespołu jednostek o jednakowych właściwościach ducha i ciała’’ oraz ,,bezwzględnej wartości, wymagającej podporządkowania interesów jednostki’’ - łączono z nakazem obrony niepodległości i mocarstwowości Polski, kraju, gdzie jedynym gospodarzem był naród polski (,,Obcych nie wolno w Polsce zatrudniać, póki jest choć jeden bezrobotny Polak! […] Polak winien kupować tylko u Polaka! […] Żądamy polskiej ziemi dla tych, co będą państwa polskiego bronić’’)
• gwarantowano wszystkim mniejszościom - poza żydowską i niemiecką - ,,pewne prawa obywatelskie, z wyłączeniem uprawnień w dziedzinie politycznej’’, jeśli tylko okażą swoją ,,lojalność’’ wobec narodu polskiego; Żydów traktowano jednak jako synonim międzynarodowej finansjery oraz jako ,,apostołów ,Złotego Cielca’ i światopoglądu materjalistycznego’’, których nie da się zasymilować ze względu na ich ,,obcość rasową i psychiczną’’ - NSPR chciała się ich zatem pozbyć z kraju poprzez deportację, ,,równy podział żydostwa między wszystkie narody świata’’
• spośród polskich narodowo-socjalistycznych partii najśmielej odnoszono się do inspiracji niemieckim nazizmem, przez co padały na nią oskarżenia o pozyskiwanie funduszy dzięki pomocy kapitału Trzeciej Rzeszy; chociaż próbowano odcinać się od takich oskarżeń krytyką ustroju Trzeciej Rzeszy na łamach prasy (na przykład wykazywano podobieństwa między niemieckim faszyzmem a ,,żydostwem’’), tak NSPR była gotowa poprzeć Anschluss Austrii, jeśli miało to oznaczać jednoczesne przekazanie Polsce Opolszczyzny i południowej części Prus Wschodnich, pochwalała hitlerowski model rządów ,,wodza’’ odpowiedzialnego za podejmowanie politycznych decyzji w imieniu narodu, a jej członkowie dumnie określali się ,,faszystami’’
• NSPR miała chrześcijański charakter - pewien członek tej partii pisał: ,,Jestem chrześcijaninem – wierzę, iż Chrystus został umęczony za głoszenie prawdy - dla tego nie śmiem wyrazić się źle o swojej religii’’ - co ciekawe, ,,Wytyczne programu’’ NSPR głosiły ,,zasadę wolności religijnej, o ile ta nie stoi w sprzeczności z ogólnemi zasadami moralności’’
• członkowie partii deklarowali także robotniczy charakter swojego ugrupowania – wspomniany powyżej publicysta NSPR pisał też ,,Jestem robotnikiem - walczę o byt, poszanowanie i podniesienie godności człowieka pracy’’; krytykowano kapitalizm za jego ,,kosmopolityczny charakter’’ i ,,egoistyczny materializm’’, a także postulowano solidaryzm społeczny z biedotą, szczególnie z klasą robotniczą idealizowaną jako ,,najbardziej polska klasa’’; stworzono również teorię, według której proletariat krajów rozwiniętych miał być zainteresowany w wyzysku zarówno kapitału, jak i proletariatu krajów mniej rozwiniętych
• w gospodarce proponowano upaństwowienie ,,wielkokapitalistycznych przedsiębiorstw’’, sprzeciwiano się tworzeniu spółek akcyjnych i karteli (w miejsce których miały powstać ,,drobny przemysł i handel, oparty na zasadach chrześcijańskich’’), a także wyrażano niechęć do etatyzacji (która ,,nie dopuszczała czynnika inicjatywy prywatnej’’); nie zamierzano znosić własności prywatnej, gdyż mogło to grozić anarchią
• głośno obnoszono się z niechęcią do demokracji i pomysłem zlikwidowania wszystkich partii, które zastąpiłaby rządząca monopartia-Izba Gospodarcza reprezentująca wolę narodu (,,zorganizowanie się Narodu Polskiego w jeden zgodny i karny obóz’’, czyli w gruncie rzeczy ,,Dyktatura Narodu’’); władzę wykonawczą sprawowałby w wymarzonym państwie NSPR prezydent pełniący jednocześnie funkcję prezesa rady ministrów
4)
Narodowo-Socjalistyczną Partię Miast i Wsi (powstała z pewnej frakcji NSPR po jej zdelegalizowaniu w połowie lat 30.):
• utożsamienie nacjonalizmu z socjalizmem (,,Ruch narodowo-socjalistyczny stojąc na platformie skrajnego nacjonalizmu jest równocześnie ruchem nawskroś robotniczo-radykalnym’’)
• skrajny antysemityzm (nazywanie Żydów ,,dziczą gorszej od zwierzęcej’’ i ,,potworem, w którego towarzystwie wysoce niebezpiecznym żyć’’ oraz postulat tworzenia dla tej mniejszości gett albo wysiedlanie jej na Madagaskar lub do Ugandy), który łączono z antykapitalizmem (,,Cały kapitalizm w Polsce współczesnej jest skupiony w rękach żydowskich. Wypowiadając walkę żydostwu, zwalcza się tym samym kapitał zagraniczny, który wyzyskuje robotnika polskiego. Kapitał żydowski, mszcząc się za pogromy, a równocześnie dla osiągnięcia jeszcze większych zysków, wywołał rewolucję w Rosji, a ostatnio w Hiszpanii, teraz zaś chce zrobić w Polsce to samo’’), przy czym nie dostrzegano różnicy między ,,żydowskimi bogaczami’’ a żydowskim proletariatem (,,Dwie w Polsce są partje: pierwsza - polskie dziady; druga bogate żydy’’)
• głoszenie haseł plebejskiego nacjonalizmu idealizującego ,,rdzennie polskie masy’’ - ,,polskiego rzemieślnika, robotnika i rolnika’’ - kapitalistyczne klasy posiadające miały się składać z dręczonej degeneracją arystokracji i dręczonej kosmopolityzmem burżuazji (w skład której wchodziło także Stronnictwo Narodowe, które ,,nie dba o masy robotnicze polskie’’)
• w gospodarce ,,spolszczenie’’ przemysłu (kopalń, hut, fabryk) poprzez jego nacjonalizację
• sprzeciw wobec władzy sanacyjnej wyrażany w takich postulatach, jak ,,odwrót od metod represyjnych’’, likwidacja rządów komisarycznych oraz zachowanie i wzmocnienie niezależności sądownictwa
• odcinanie się od faszyzmu (,,Faszysta to ten, kto ratuje własnych kapitalistów przed atakiem mas robotniczych’’; ,,Faszyzm w Polsce jest niemożliwy, po prostu nie ma dla kogo zrealizować’’) przy jednoczesnym uznaniu jego zalet (,,Faszyzm ceni czyn […] Faszyzm to silna, sprężysta, szybko działająca władza […] Faszyzm to twórczość’’) oraz nazwaniu faszystowskich Włoch, nazistowskich Niemiec i Związku Radzieckiego ,,państwami lewicy narodowej’’
• potępianie komunizmu i Polskiej Partii Socjalistycznej (określanej złośliwie ,,Polską Partią Szabesgojów’’) za ,,uległość wobec żydów’’ przy jednoczesnym chwaleniu Stalina za przeobrażenie bolszewizmu w ,,rosyjski narodowy nowokomunizm’’; na łamach gazety ,,Polska Karta’’ padły nawet słowa ,,Gdyby nie wiara w Boga, stalibyśmy się komunistami...’’
Chociaż za jedną z większych partii narodowo-socjalistycznych uznaje się także
Radykalny Ruch Uzdrowienia (co prawda niektórzy badacze są skłonni uznawać ją także za partię monarchistyczną), zdecydowałem się o nim nie wspominać, bo to istny groch z kapustą stanowiący wymieszanie programów wszystkich wspomnianych wcześniej ugrupowań, który na dodatek w niewielkim stopniu przejmował się różnicami między nacjonalizmem a socjalizmem. Wystarczy wspomnieć, że dla lidera tego ruchu - Józefa Kowala-Lipińskiego - taki samymi autorytetami byli zarówno Hitler i Mussolini, jak i Stalin i Mustafa Kemal, oferował swoją pomoc reprezentującemu sanację Rydzowi-Śmigłemu, a ,,Front Pracowników Umysłowych’’, organ prasowy RRU głosił tak sprzeczne hasła, jak przykładowo ,,Zwalczamy szkodliwy socjalizm, komunizm i kapitalizm’’.
Wymienię jeszcze te mniejsze i nie tak liczące się w polityce partie narodowo-socjalistyczne, jakie powstawały w latach 30, żeby uzmysłowić, jak różnie rozumiały one ,,narodowy socjalizm'':
•
Polska Partia Narodowo-Socjalistyczna ,,Swastyka’’ - skupiona wokół wspomnianej wcześniej gazety ,,Swastyka’’, złożona z byłych członków Legionów Polskich, którzy popierali dyktaturę Józefa Piłsudskiego; była niechętna hitlerowskiemu antysemityzmowi z przekonania, że większe zagrożenie dla Polski stanowią Ukraińcy i Niemcy, które ,,zrabowały nam ziemie nad Odrą i Łabą, wyrzynając tysiące naszych braci’’); postulowała także stworzenie polskiego kościoła narodowego bez celibatu i ze spolszczoną liturgią
•
Polska Partia Socjalistyczna ,,Front Narodowo-Socjalistyczny’’ - mocno proniemieckie i antysemickie ugrupowanie utworzone w okolicach Łodzi, najprawdopodobniej finansowane przez partię nazistowską; krytykowało protekcjonizm i autarkię w gospodarce, zachęcało do wysiedlenia Żydów z Polski i wprowadzenia niekorzystnej dla nich segregacji rasowej (zakazującej małżeństw polsko-żydowskich); postulowało również nawiązanie z Niemcami współpracy opierającej się na wspólnej działalności kolonialnej i uznaniu Anschlussu Austrii, dzięki której Polska przeobraziłaby się w mocarstwo (,,związane wspólną ideą, wspólnemi dążeniami i wspólnemi bolączkami Niemcy i Polska wyciągają do siebie ręce aby w braterskim uścisku zapewnić wzajemną nietykalność i wspólne poszukiwanie dróg do rozwiązania bolących kwestji’’) oraz głosiło hasła ,,aryjskiego braterstwa narodów słowiańskich, germańskich i romańskich’’, jednak odcinało się jednocześnie od inspiracji faszyzmem czy nazizmem
•
Polska Partia Narodowych Socjalistów ,,Warta’’ - ugrupowanie skupione wokół gazety ,,Echo Tygodnia’’, które początkowo miało antyfaszystowski (szydziło na przykład, że rząd Trzeciej Rzeszy składa się z ,,morderców, łotrów, morfinistów, syfilityków i homoseksualistów’’) i filosemicki charakter (,,żydzi polacy są lojalnym elementem); począwszy od października 1933 r. zaczęło głosić potrzebę zbudowania ,,wielkiego ludowego Państwa słowiańskiego’’ wspieranego przez polską klasę pracującą oraz nastawione przyjaźnie do Polski mniejszości słowiańskie i Litwinów; wrogami stali się od tej pory ,,Żydzi, nacjonaliści niemieccy, wywrotowcy komunistyczni i kartele’’ - z Żydami zamierzano rozprawić się poprzez
numerus clausus, upaństwowienie majątków i ,,wymówienie gościny’’
•
Zjednoczona Polska Narodowa Partia Socjalistyczno-Radykalna - działalność jednego człowieka, Jana Obodyńskiego (ponoć pewnego razu sam jeden zorganizował marsz pierwszomajowy), który opisywał samego siebie jako ,,Polaka-robotnika’’ - osobę będącą ,,twórcą, podstawą, potęgą państwa Narodu Polaków’’ walczącą z kosmopolitycznym kapitalizmem (,,burżuj bardzo łatwo zmienia swoją narodowość na inną, bo jest to egoista’’), ,,dziedzicami-nierobami’’ i ,,pasorzytami żydowskimi’’, którzy nie mają prawa czytać jego gazety; socjalizm był dla niego ,,dobrem ogółu’’, przy czym uznawał własność prywatną, a jego najodważniejszym postulatem ,,socjalistycznym'' była propozycja dopuszczenia pracowników do udziału w zyskach przedsiębiorstwa; wierzył w aryjskie pochodzenie Polaków (,,My aryjczycy jesteśmy narodem wybranym z ponad wszystkich ras świata. My słowianie jesteśmy szczepem wybranym z ponad wszystkich ludów aryjskich świata […] My Polacy jesteśmy ponad wszystkie szczepy słowiańskie’’) oraz żądał zniesienia śląskiej autonomii i aneksji Gdańska do Polski
Która zatem z tych partii jest w waszym przekonaniu najbardziej narodowa, a która najbardziej socjalistyczna? Co sądzicie o polskim narodowym socjalizmie jako zjawisku w ogóle?
submitted by
BalQn to
Polska [link] [comments]
2019.11.09 13:31 sebulec123 Pierwsza Sesja Lochów I Smoków - Karta Postaci cz. 2
Nastał ten dzień kiedy w końcu masz zagrać. Łapiesz napój, przekąskę i siadasz do stołu. Ale co to za tajemnicza karta którą kładzie mistrz gry przed tobą? Dlaczego jest na niej tyle cyfr i napisów? Spokojnie. Nie ma co się zniechęcać na start. Karty postaci w lochach i smokach choć wyglądają na ciut skomplikowane, to takie na pewno nie są.
Dzisiaj opiszę jak odczytywać najpopularniejsze karty postaci i opowiem o znaczeniu ich elementów. Poniżej przedstawiam polską kartę postaci, ale dla ułatwienia podam też nazwy z angielskich kart. Polską kartę zdobędziecie
tutaj lub w wersji angielskiej
tutaj.
Oficjalna Polska Karta Postaci do D&D 5e Zaczniemy od górnego panelu i będziemy poruszać się od góry do dołu, od lewej do prawej.
Górny panel: - Imię postaci ( CHARACTER NAME ) - tutaj wiele tłumaczyć nie trzeba. Jeśli to twoja pierwsza sesja, warto pamiętać by zapisać imię postaci. Ułatwi to zapamiętanie i roleplay. A w dodatku unikniesz dzięki temu ciągłe przedstawianie się na nowo.
- Klasa i poziom ( CLASS & LEVEL ) - tutaj również nazwa pola zdradza wszystko. Może to być np. Barbarzyńca 5, lub Mage 11 lvl.
- Pochodzenie ( BACKGROUND ) - Jest to środowisko lub historia twojej postaci. Ze względu na to, że twój łotrzyk wychował się w karczmie, przy tworzeniu postaci dostał on pochodzenie - szarlatan. Dzięki temu zyskuje on bonusy do zręczności i oszustwa. Może twoja orcza wojowniczka ma pochodzenie rycerskie, a dzięki temu zyskuje biegłość w historii i perswazji. Dzięki pochodzeniu twoja postać zyskuje biegłości w narzędziach i umiejętności.
- Imię gracza ( PLAYER NAME ) - Twoje imię, ułatwia znalezienie swojej karty jak wrzucicie je do jednej teczki.
- Rasa ( RACE ) - Np. elf, pół-elf, orc, dragonborn. Rasa w dnd wpływa zarówno na cechy fizyczne i umiejętności postaci, ale też na jej wygląd. Warto pamiętać w roleplayu, że twój niziołek raczej nie będzie patrzył pół orkowi w oczy gdy staną naprzeciwko siebie.
- Charakter ( ALIGNMENT ) - Opis czy twoja postać jest zła, dobra, neutralna... Opisów jest wiele... Ale jako zagorzały fan ogrywania charakteru swojej postaci zamiast trzymania się określenia z karty, bólem jest dla mnie mówienie, że to pole decyduje o charakterze twojej postaci.
- Punkty doświadczenia ( EXPERIENCE POINTS ) - W tym polu zapisujesz liczbę punktów doświadczenia jakie zbiera twoja postać. Po osiągnięciu pewnej sumy twoja postać zwiększa swój poziom. Np. osiągając 300 punktów doświadczenia przechodzimy z poziomu pierwszego na drugi. Całkiem możliwe, że to mistrz gry będzie śledził twoje punkty doświadczeni i oszczędzi Ci liczenia. Lub może prowadzić on sesje gdzie awans osiąga się po osiągnięciu pewnego postępu w przygodzie/kamienia milowego.
Lewy panel - Cechy - Tutaj znajdziemy 5 najważniejszych cech naszej postaci. Karty są uzupełniane w różny sposób, ale w każdym polu znajdziemy 2 wartości. Która wartość umieszczona jest w większym polu, a która w mniejszym nie ma znaczenia. Ważne jest to że liczba z '+' przed sobą świadczy o bonusie, a liczba bez plusa o ogólnej 'intensywności cechy'. Dla przykładu. Siła 16, +3: mówi nam, że nasza postać posiada siłę na poziomie 16., co się objawia dodawaniem '+3' do rzutów na siłę, lub zwiększa nam odpowiednio bonus do ataków bronią sieczną typu topór.
- Siła ( STRENGTH ) - Siła twojej postaci. To od niej zależą ataki bronią ręczną, testy na siłę itd. Tym silniejsza postać, tym lepiej sieka wrogów lub wywarza drzwi.
- Zręczność ( DEXTERITY ) - Zręczność, zwinność twojej postaci. Od tej cechy zależy szybkość, zwinność i zręczność postaci. Tym zręczniejsza postać, tym lepiej radzi sobie z łukami, lepiej się chowa lub jest w stanie otworzyć zamki.
- Kondycja ( CONSTITUTION ) - Kondycja, wytrzymałość twojej postaci. Kondycja decyduje o wytrzymałości twojej postaci na efekty i obrażenia. Dzięki niej wstrzymasz na dłużej oddech lub łatwiej będzie Ci pozbyć się trucizny z organizmu.
- Inteligencja ( INTELLIGENCE ) - Decyduje o twojej inteligencji, wiedzy i zdolności rozumowania. Dzięki wysokiej inteligencji wasza postać zwiększa swoje szanse na odszyfrowanie listu, przypomnienie sobie zasłyszanej historii postaci, a nawet odgadnie działanie mechanizmu.
- Mądrość ( WISDOM ) - Mądrość decyduje o spostrzegawczości, intuicji i rozumieniu otoczenia. Dzięki wysokiej percepcji twoja postać łatwo pozna czy ktoś kłamie, spostrzeże zbliżających się wrogów lub opanuje dzikie zwierzę.
- Charyzma ( CHARISMA ) - Charyzma wyznacza siłę charakteru twojej postaci. Wysoka charyzma jest szczególnie przydatna przy próbach oszustwa, perswazji, czy próbie porwania tłumu poprzez wiersz.
Powyższe cechy maja kilka głównych zadań. Są bazą do wyznaczenia poziomu uszczegółowionych umiejętności, decydują o cechach fizycznych jak szybkość lub zdolność uniknięcia ataku przeciwnika, wyznaczają bonusy do ataków i zaklęć.
Kolejnymi polami widocznymi są:
Inspiracja ( INSPIRATION )- Jest to pole w którym zaznaczamy otrzymane inspirację (bonusy od mistrza gry pozwalające na rzut z korzyścią).
Premia z biegłości ( PROFICIENCY BONUS ) - Podczas tworzenia postaci wybieramy umiejętności i przedmioty, w których stajemy się biegli. Premia z biegłości zwiększana jest wraz z osiąganiem odpowiednich poziomów.
Rzuty obronne ( SAVING THROWS ) - są to rzuty wykonywane na polecenie Mistrza Gry. Odpowiadają one "jak dobrze opierasz się czemuś", czyli pokazują czy dasz radę odskoczyć przed lecącym głazem lub czy oprzesz się usypującemu zaklęciu. Cechy wskazane w tej tabeli możemy opisać w sposób podobny do poprzedniego.
Umiejętności ( SKILLS ) - decydują one "na czym się znamy" i w czym jesteśmy biegli. Uszczegóławiają zdolności, dzięki czemu możemy mieć różne poziomy biegłości w umiejętnościach opartych na tych samych cechach głównych (wskazanych w nawiasie).
- Akrobatyka ( Acrobatics ) - jak dobrze wykonujesz czynności wymagające połączeni zręczności i siły. Np. przejście po belce i wskoczenie na dach.
- Atletyka ( Athletics ) - jak dobrze idzie Ci pływanie w ostrym nurcie lub przerzucenie ciężkiego pakunku.
- Historia ( History ) - znajomość przeszłych zdarzeń. Jak dobrze pamiętacie lekcje historii lub zasłyszane opowieści.
- Intuicja ( Insight ) - jak dobrze działa twój wewnętrzny głoś. To on decyduje, czy twoja postać dostrzeże, że sprzedawca kłamie lub karczmarz jest przerażony.
- Medycyna ( Medicine ) - Wskazuje czy twoja postać jest w stanie uleczyć inną, rozpoznać chorobę lub wskazać gdzie znajduję się serce zabitego stwora.
- Opieka nad zwierzętami ( Animal Handling ) - wskazuje, czy próba uspokojenia wściekłych psów zakończy się ich pogłaskaniem, czy byciem przez nich rozszarpanym. Może wskazywać też np. zdolności jeździectwa.
- Oszustwo ( Deception ) - Jak dobrze kłamie, oszukuje, manipuluje.
- Percepcja ( Perception ) - Jak spostrzegawcza jest twoja postać, jak dobry masz wzrok.
- Przyroda ( Nature ) - Określa jak dobrze rozumiesz siły natury i jej zasady. Dzięki niej możesz wiedzieć jakie lasy są niebezpieczne i kiedy będzie pełnia.
- Religia ( Religion ) - Znajomość bóstw, zabobonów, kultów i religii.
- Skradanie się ( Stealth ) - Jak łatwo przychodzi twojej postaci ukrywanie się i przemykanie między strażnikami.
- Sztuka przetrwania ( Survival ) - Dzięki niej rozpalisz ognisko, wytropisz niedźwiedzia lub unikniesz zgubienia szlaku w ciemnym lesie.
- Śledztwo ( Investigation ) - Wpływa na zdolność znalezienia poszlak, odkrycie zamaskowanych schowków lub przeszukanie skrzyni.
- Wiedza tajemna ( Arcana ) - Jest to znajomość zaklęć, rytuałów i magicznych przedmiotów.
- Występy ( Performance ) - Wpływa na zdolności tańca, aktorstwa i odgrywania przed innymi.
- Zastraszanie ( Intimidation ) - Decyduje o tym jak łatwo twojej postaci przychodzi szantaż, groźby i w jaki sposób "przerażająca" jest twoja postać dla innych.
- Zwinne dłonie ( Sleight of Hand ) - Bardzo ważna umiejętność dla łotrzyków. Decyduje ona o powodzeniu kradzieży kieszonkowych, umiejętności otwierania zamków, rozbrajania pułapek i innych sytuacji wymagających zręcznych i stabilnych dłoni.
Panel środkowy: - Klasa Pancerza ( ARMOR CLASS ) - Określa poziom opancerzenia twojej postaci i/lub "łatwość" trafienia w nią. Tym wyższa klasa pancerza, tym trudniej w twoją postać uderzyć/trafić.
- Inicjatywa ( INITIATIVE ) - Jest tutaj wskazany bonus do rzutów na inicjatywę, czyli rzutów decydujących w jakiej kolejności postacie walczą w rundzie.
- Szybkość ( SPEED ) - Szybkość poruszania się twojej postaci. W mechanice gry wyznacza ona zasięg postaci w jednej rundzie. Może być wyrażona w metrach lub stopach (feet). 1,5m = 5 feet.
- Maksymalne PW / Aktualne PW ( Hit Point Maximum / CURRENT HIT POINTS ) - Maksymalne Punkty Wytrzymałości wskazują ile twoja postać ma "punktów życia" w momencie całkowitego zdrowia i wypoczęcia, czyli jak dużo obrażeń jest w stanie przyjąć i nadal "stać". Aktualne wskazują obecny stan zdrowia. Większość przygód zaczyna się z aktualnymi PW na poziomie maksymalnych. Długo odpoczynek przywraca twoją postać do maksymalnego zdrowia.
- Tymczasowe PW ( TEMPORARY HIT POINTS ) - Niektóre zdolności oraz czary obniżają maksymalne PW twojej postaci na pewien czas. Np.: W wyniku klątwy, zamiast maksymalnych 60 PW, twoja postać może przez najbliższe 24h uleczyć się maksymalnie do 30. Lub odwrotnie. Twoja postać w wyniku wsparcia czarodzieja dostaje dodatkowe 20 punktów zdrowia i przekracza maksimum.
- Kości wytrzymałości ( HIT DICE ) - Co otrzymany poziom, twoja postać rzuca kośćmi, wskazanymi w tej ramce, by zwiększyć swoje Punkty Wytrzymałości. W grze decydując się na krótki odpoczynek, możesz rzucić kośćmi by odzyskać część zdrowia (możesz rzucić od jednej do maksymalnej ilości kości, gdzie maks jest równy twojemu poziomowi ) i oznaczając ile kości pozostało. Możesz robić tyle krótkich odpoczynków, ile chcesz (pamiętając, że każdy z nich to co najmniej godzina bezczynności w świecie gry). Ważne by nie przekraczać wskazanej ilości rzutów. Np.: Masz 6d12. Po walce decydujesz się na krótki odpoczynek i rzucasz 3 kości 12-ścienne. Niestety po kilku godzinach wpadasz w zasadzkę po której znowu masz mało punktów PW. Możesz zrobić ponownie przerwę i rzucić od 1 do 3 kości. Po długim odpoczynku przywracana jest ilość kości równa połowie twojego poziomu (zaokrąglona do góry dla nieparzystych).
- Rzuty przeciw śmierci ( DEATH SAVES ) - Jeśli twoja postać zejdzie do 0 PW lub mniej niż zera, lecz nie przekroczy wartości -- ( max PW) to w każdej kolejnej rundzie (o ile nie zostanie uleczona, lub ustabilizowana przez innych) rzuca rzuty przeciw śmierci. Rzut d20 10 lub wyżej - zaznaczamy sukces; poniżej 10 - zaznaczamy porażkę. Każdy otrzymany atak to automatyczna porażka, wyrzucenie '1' na kości to dwie porażki, wyrzucenie '20' to powrót do przytomności z jednym punktem wytrzymałości.
Ataki i magia ( ATTACKS & SPELLCASTING ) - tutaj wypisane są twoje ataki przy użyciu posiadanych broni i zaklęcia ofensywne. Przyjęta forma zapisu dzieli się na 3 pola:
- Nazwa ( NAME ) - Nazwa używanej broni/zaklęcia.
- Premia do atk. ( ATK BONUS ) - Premia dodawana do rzutu d20 na atak, w celu sprawdzenia czy trafiasz postać.
- Obrażenia/Typ ( DAMAGE/TYPE ) - wskazuje ile obrażeń dane zaklęcie/broń zadaje. Np. 2d12 + 3 - rzucasz dwoma kości 12-ściennymi i do sumy ich wyniku dodajesz 3. Typ odnosi się do rodzaju zadawanych obrażeń. Np. sieczne, obuchowe, nekrotyczne. Jest to ważna informacja, ponieważ część postaci posiada odporność na dany typ obrażeń.
Panel po prawej: - Cechy osobowości ( PERSONALITY TRAITS ) - wskazuje cechy twojej postaci, np. zarozumiały.
- Ideały ( IDEALS ) - wskazuje cele, dążenia twojej postaci, np. broni słabszych i ubogich.
- Więzi ( BONDS ) - Wskazuje pewne powiązanie twojej postaci z miejscem lub grupą. Np. Szlachcic zabił moją rodzinę dla rozrywki. Kiedyś się zemszczę na jego bliskich.
- Słabości ( FLAWS ) - wskazuje wady/słabości naszej postaci, np. nie jest w stanie przestać pić, nawet w sytuacji kryzysowej.
Pozostałe biegłości i języki ( OTHER PROFICIENCIES & LANGUAGES ) - panel w którym umieszczone są języki którymi władamy i nasze biegłości. Mogą to być np. biegłość w kartach i kościach oraz graniu na harmonii.
Wyposażenie ( EQUIPMENT ) - Wskazuje co nasza postać posiada. Ze względu na rozmiar najczęściej umieszczane są tutaj rzeczy najważniejsze w tym walutę. Pozostałe przedmioty mogą być umieszczone na innej karcie. Widzimy także tutaj pola waluty w której umieszczane są nasze pieniądze:
- SM - Sztuki miedzi
- SS -Sztuki srebra
- SE - Sztuki Elektrum
- SZ - Sztuki złota
- SP - Sztuki Platyny
1 SP = 10 SZ = 20 SE = 100 SS = 1000 SM Korzyści i zdolności ( FEATURES & TRAITS ) - wypisane są tutaj pozostałe korzyści i zdolności twojej postaci. Może być to widzenie w ciemności, jak i wrodzony talent do wykrywania zła. Jest to pole w którym często znajdziemy opisy zdolności i zaklęć związanych z naszą klasą i rasą.
Powyższy poradnik możecie pobrać w wersji PDF
tutaj.
Mam nadzieję, że ten ciut długi, ale jednak prosty poradnik pomoże Ci szybko zrozumieć otrzymaną kartę postaci i sprawi, że rozrywka będzie przyjemniejsza i bardziej zrozumiała.
Udanych rzutów i zapraszam na kolejne części! submitted by
sebulec123 to
DnDPolska [link] [comments]
2017.04.16 17:37 SoleWanderer Polska to głupi raj podatkowy. Dlaczego pozwalamy się okradać? - wyborcza.pl
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,21631927,polska-to-glupi-raj-podatkowy-dlaczego-pozwalamy-sie.html Austriacy skubali Czechów, więc Czesi znaleźli sobie własnego wypasionego miśka. Teraz skubią nas. Polska na optymalizacji podatkowej traci rocznie 46 mld zł. Europa - 300 mld euro. Rozmowa z prof. Dominikiem Gajewskim. Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów cyfrowej Wyborczej Co jest przyczyną? – Brak solidarności. W 2008 roku przyszedł kryzys i każdy kraj zaczął sobie radzić na własną rękę. Ratuj się kto może! Weźmy Austrię: mieli kłopoty z bankami, eksport spadł im o 20 proc., więc co zrobili? Oskubali sąsiadów. Rząd wprowadził przepisy, które pozwalały holdingom z innych krajów Europy nisko opodatkować zyski. „Przyjdźcie do nas, a damy wam realną stawkę kilkuprocentową”. Patent bezczelny, ale skuteczny. Odbyło się to głównie kosztem Włoch, Węgier, Słowacji i Czech.
Bo firmy zaczęły przenosić fabryki do Austrii? – Skąd! Tylko zyski na papierze. Jeśli kieruje pan dużą firmą produkującą meble we Włoszech, to nie przeniesie się pan z całym majdanem do Austrii. Po co? Rejestruje pan spółkę w Wiedniu i płaci odtąd realnie 6 proc. podatków.
To jest zgodne z unijnym prawem? – Nie jest. Czesi się wściekli. Złożyli oficjalny protest do Komisji Europejskiej. „No jak to? Austria robi takie numery, a wy nie reagujecie”. Bruksela uruchomiła procedurę kontroli.
Jak z naszym Trybunałem? – Tak. Powołała zespół. Zespół sprawę badał. Przesłuchał przedstawicieli krajów poszkodowanych i przesłuchał Austriaków. Argumenty, tłumaczenia, dyskusje. Po kilku miesiącach Austria dostała tzw. decyzję żółtej kartki. Odwołała się. Znowu argumenty, tłumaczenia, dyskusje. Czas leci. Żółta kartka się uprawomocniła, to potem jest kartka czerwona. Kolejne odwołania. Trwało to rok, firmy przez cały ten czas miały raj podatkowy. W końcu Bruksela wysłała do Wiednia decyzję: „Macie to zmienić”.
A Wiedeń: „Nie będziecie nam mówić!”. – Przeciwnie: „Ależ oczywiście, szanujemy wartości europejskie, bardzo przepraszamy i już zmieniamy”. Z dniem 31 grudnia przepisy zlikwidowali, a od 1 stycznia wprowadzili inne, które działają bardzo podobnie.
Cyrk. – Jest jeszcze ciąg dalszy. Otóż Czesi i Słowacy po tej lekcji zmienili taktykę: „No pięknie. Unia nam nie pomogła, Austria bawi się w kotka i myszkę. Zróbmy to samo”. Postanowili wejść do gry i oskubać kogoś innego. Kogo Czesi i Słowacy mają jako takiego wypasionego miśka?
Polskę? – No oczywiście. Proszę zwrócić uwagę, ile luksusowych samochodów zaczęło jeździć po Warszawie na czeskich numerach. I nie przyjechali tutaj turyści. Firmy – zwłaszcza ze Śląska – rejestrują działalność w Czechach i tam się rozliczają z podatków.
Przecież stawki podatkowe dla firm w Polsce i Czechach są takie same. – Bo na tym polega inteligentny raj podatkowy, że pozornie wszystko jest w porządku. W Austrii oficjalne podatki też są wysokie. „My zaniżamy podatki? Ależ skąd! Spójrzcie na nasze stawki!” – odpisują Brukseli. Czesi przyjęli taką taktykę: „Przyjdź do nas, polski podatniku, a będziesz mógł korzystać z zasady gościnności podatkowej”.
Gościnności? – Jak pan przyjmuje gości na herbatce, to przy wyjściu nie sprawdza im kieszeni, prawda? Firma może swój dochód zmniejszyć o różnego rodzaju koszty, które nie mają związku z działalnością. Oficjalnie podatek wynosi 19 proc., ale płaci go pan od jednej dziesiątej rzeczywistych zysków, bo resztę może wrzucić w koszty. I realne opodatkowanie to niecałe 2 proc.
W raju podatkowym ważniejsze są ulgi niż stawki - mówi specjalista od podatków prof. Dominik Gajewski z SGH
I to się Czechom opłaca? – Oczywiście. Bo mają zerowe koszty jako państwo. Im bardziej firma działa u sąsiada, tym lepiej mieć jej podatki. Tłumaczyć?
Tak. – To weźmy przykład wielkiej europejskiej korporacji handlowej, która ma tysiące sklepów i miliardy euro obrotów. Jej ciężarówki wożą towary po drogach Niemiec, Francji, Włoch i Polski. Drogi się zużywają, prawda? Trzeba je remontować z podatków. Jak ciężarówka ma wypadek i nikt się nie chce przyznać, to sąd rozstrzyga, kto winien. Sądy też utrzymuje się z podatków. Jak pracownik magazynu spadnie z drabiny, to ląduje w publicznym szpitalu. Kiedy osiągnie wiek emerytalny, to dostaje od państwa emeryturę. I tak dalej. Tam, gdzie firma działa i ma obroty, tam generuje też rozmaite koszty, które ponosi państwo. Podatki mają te koszty pokrywać. A tu nagle pojawia się dobry wujek w postaci małego Luksemburga albo Austrii, gdzie firma nie prowadzi żadnej rzeczywistej działalności: „My ci pozwolimy płacić 2 proc., ale rozlicz się u nas”. Spijają śmietankę podatkową.
No ale to jest złodziejstwo. – Jest.
I co? – Nic. Oficjalnie się do tego nie przyznają. „No jak to? Co się czepiacie? Mamy dobry system podatkowy, wysokie stawki, wszystkich praw przestrzegamy”. Luksemburg potajemnie podpisywał umowy z wielkimi korporacjami na opodatkowanie zysków stawkami od 1 do 3 proc. W 2014 roku dziennikarze to ujawnili i wybuchła afera Luxleaks. Okazało się, że Luksemburg ściągnął do siebie cały biznes europejski, 340 największych holdingów. Na tej liście byli wszyscy. Może pan strzelać nazwami w ciemno.
Ikea? – Była.
Coca-Cola? – Była. Amazon, Google, Lukoil. Wszyscy liczący się na świecie – od Stanów Zjednoczonych po Rosję – płacili od swoich europejskich zysków od 1 do 3 proc. podatku. Jeśli nawet nazwa jakiejś dużej firmy nie pojawia się w dokumentach z Luksemburga, to są różne spółki córki. Oficjalnie stawka podatku CIT w Luksemburgu wynosi 29 proc. „Mamy wysokie podatki”. A pod stołem – 1 proc. Bo zastosujemy ulgi i zwolnienia, które nie funkcjonują nigdzie indziej. Wykorzystali stare regulacje z lat 50., które zapomniano skasować w trakcie przyjmowania Luksemburga do Unii.
Miliardy wyciekają frajerom. Jeśli Marine Le Pen zostanie prezydentem Francji głosami sfrustrowanych młodych, podziękujcie Pepsi, Ikei i Deutsche Bankowi
Inni też tak robią? – Szwajcaria. Cztery lata temu straciła swoją najsilniejszą kartę, czyli to, że była światowym centrum tajemnicy bankowej. Stany Zjednoczone najmocniej na to naciskały, bo tropiły po całym świecie miliardy grup przestępczych, dochodziły do Szwajcarii i odbijały się od ściany. W końcu tę ścianę skruszono, Szwajcarzy zgodzili się wymieniać informacjami. Więc te szemrane miliardy już tam nie płyną tak szerokim strumieniem. Trudno utrzymać się z czekolady, zegarków i stoków narciarskich. Trzeba wymyślić coś ciekawego. I teraz poszczególne kantony dilują z korporacjami.
Dilują? – Specyfika systemu szwajcarskiego polega na tym, że każdy kanton ma sporą suwerenność i może ustalać indywidualne rozwiązania podatkowe w zależności od potrzeb holdingów. Jak się Bruksela próbuje wtrącać, to Szwajcaria, która nie jest w Unii, może mówić: „Nie wasza sprawa”. Oczywiście jeśli nacisk Brukseli jest silny, to w końcu ustępuje, ale za chwilę w innym kantonie pojawia się podobne rozwiązanie, które pozwala podatki optymalizować. Ostatnio odbyło się w Szwajcarii referendum. Pytano, czy państwo powinno przyznać obywatelstwo wnukom imigrantów. A przy okazji zadano też inne pytanie: „Kraje sąsiednie i Komisja Europejska naciskają, żebyśmy nie stosowali konkurencyjnych rozwiązań podatkowych. Czy zgadzasz się, żeby te rozwiązania były bardziej restrykcyjne?”. I obywatele odpowiedzieli: „Nie”. Chcą, żeby holdingi miały u nich preferencyjne stawki. Zgarną tylko 3 proc., ale i tak się opłaci.
Europejskie banki w rajach podatkowych. Wyprowadziły aż jedną czwartą zysków!
Bo nie ich drogi są rozjeżdżane. – Tak. Holding otwiera w Szwajcarii biuro, które ma 50 metrów kwadratowych i prawa do znaku towarowego. Oddziały holdingu z innych państw Europy muszą tej szwajcarskiej spółce przelewać setki milionów opłat za korzystanie z tego znaku.
I cały swój zysk taka firma rozlicza w Szwajcarii? – Niecały. Jak jest pan prezesem wielkiej międzynarodowej firmy, to musi kombinować inteligentnie. W Niemczech zostawia pan do opodatkowania 5 proc. rzeczywistego zysku, w Anglii – 3 proc. I te ogryzki opodatkowuje tamtejszymi wysokimi stawkami.
Po co? – Żeby nikt się nie czepiał. Jeśli dziennikarze „Die Welt” na konferencji prasowej zapytają prezesa: „Czy płacicie podatki?”, to może odpowiedzieć: „Płacimy! Aż 30 proc. według niemieckich stawek, proszę spojrzeć do bilansu”.
Jeden ze szwajcarskich trików to ulga nieruchomościowa. Holdingi mogły odliczać od podstawy podatkowej kredyt hipoteczny wzięty na nieruchomość. Powie pan: nic nadzwyczajnego, w wielu państwach firmy mogą odliczyć odsetki. Ale tam można było odliczyć całą ratę kapitałową! Co to oznacza? Że holding, zamiast zapłacić podatki, kupował nieruchomość. Po pięciu latach był posiadaczem dużego hotelu albo biurowca.
Ale po co takiemu holdingowi biurowiec w Szwajcarii, jeśli tak naprawdę nie prowadzi tam działalności? – Po nic. Sprzedaje nieruchomość po pięciu latach i ma czyste pieniądze z niezapłaconych podatków. Prezes firmy nawet nie musi tego biurowca oglądać, bo wszystko odbywa się za pośrednictwem wyspecjalizowanej kancelarii. Ale jak pan zapyta prezesa o podatki: „Płacimy! Przecież w Szwajcarii stawka wynosi 21 proc., proszę sobie sprawdzić”.
Holdingi działają transgranicznie. Jakieś działanie u nas może być niedozwolone, ale jeśli przerzucimy je do spółki w Czechach, będzie dozwolone. Jeszcze inną część działalności przerzucimy do spółki w Irlandii. Fiskus wariuje, bo nie wie, jak do tego podejść. Oczywiście może pan uciec dalej, do Afryki, na Kajmany. Każdy holding, tworząc swoją strategię podatkową, ma do dyspozycji derywaty, instrumenty hybrydowe, ich nazw urzędnicy nawet nie znają. Ciągle są nowe mody, jedne triki znikają, pojawiają się inne.
Ostatnio co jest modne? – „Pożyczka obligacji szanghajskich”. Cała Europa się z tym zmaga. Ten instrument jest tak pomyślany, że pozwala wytransferować cały zysk do Azji. Przerzucić go do spółki w Szanghaju i kupić obligacje, które mają horrendalnie wysokie oprocentowanie. W slangu korporacyjnym mówi się, że te papiery są „wysoko uzyskowione”. Przychodzi kontrola: „No jak to? Przerzuciłeś zysk w jakieś azjatyckie obligacje? Przecież mogłeś kupić obligacje krajowe”. „Ale tamte mi dadzą 50 proc. zysku, miałem cel ekonomiczny, żeby tak zrobić”.
I gdzie jest trik? – To jest fikcja.
Nie przyniosą takiego zysku? – Ale kiedy to można stwierdzić? Po pięciu latach, kiedy zobowiązania podatkowe się przedawnią.
Za pięć lat pieniądze z tych obligacji wycofam. – Tak. Bez płacenia podatku.
I wszyscy wiedzą, że to jest oszustwo? – Ale jak pan to udowodni? Obligacje szanghajskie są tak skomplikowane, że jak biedna pani Krystyna z urzędu skarbowego usiądzie nad tym, to załamie ręce. A jeszcze dokumenty przyjdą w obcym języku.
A jeśli to będzie Christine z brytyjskiego urzędu skarbowego? – To na Christine jest jakiś inny sposób. Korporacje międzynarodowe monitorują państwa, sprawdzają na bieżąco orzecznictwo sądów i słabe punkty urzędów skarbowych. Wiedzą, jakie słabości ma nasza Krystyna, a jakie brytyjska Christine. Azja jest teraz głównym ośrodkiem optymalizacji podatkowej z intelektualnym centrum w Kuala Lumpur. Zatrudnili najlepszych specjalistów z USA i Europy, dali im kosmiczne stawki. Jako prezes wielkiej firmy może pan polecieć do Kuala Lumpur i powiedzieć tak: „Chcę wytransferować z Europy Środkowo-Wschodniej 30 mld euro”. I oni sprzedadzą panu strategię szytą na miarę. Zbudują hybrydę z paru spółek i zaplanują kolejne ruchy polegające na przerzucaniu zysków między nimi.
Żeby zejść z podatkami na zero? – Zwykle chodzi o zejście na 3 proc. Jest mniej więcej tak: robi pan trzy ruchy między spółkami i wtedy, zamiast płacić 19 proc. podatku, płaci jakieś 6-7 proc. Sześć ruchów – można zejść na 3 proc. A może pan zrobić osiemnaście ruchów i wtedy będzie zero.
Czyli uczciwość korporacji polega dziś na tym, że płacą w Europie podatki w wysokości 3 proc. i łaskawie nie schodzą na zero? – Niektóre schodzą. Wiele płaci 3 proc., inne – te mające skrupuły – 6-7 proc. Korporacje mają do dyspozycji 600 instrumentów optymalizacji podatkowej. Ale to nie wszystko. Jeśli prowadzi pan biznes w dziesięciu europejskich krajach, to może korzystać z umów międzypaństwowych o unikaniu podwójnego opodatkowania. Zaczęto je podpisywać w latach 60., czyli w czasach, kiedy każdy robił wielkie oczy na określenie „umowa leasing”. Są więc pełne dziur i nie uwzględniają zjawisk, z którymi mamy do czynienia dzisiaj. Ale nadal obowiązują. Dziś umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania służą unikaniu jakiegokolwiek opodatkowania. Każde państwo podpisało ich od 60 do 150. A proszę pamiętać, że umowy międzynarodowe mają pierwszeństwo przed ustawami krajowymi. Międzynarodowa korporacja może zbudować siatkę spółek i tak żonglować, że zapłaci 0,01 proc. podatku. W świetle prawa.
Szwindel. – Tak. Tylko nie ma sensu używać takich słów i pałać świętym oburzeniem. Nie chcę, żeby mnie odbierano jako moralistę, który prowadzi krucjatę przeciw holdingom. Bo państwa i rządy są tak samo winne. Brak skutecznej polityki powoduje, że prezesi holdingów muszą się zachowywać coraz gorzej.
Bo? – Jeśli pan jest prezesem, który ma skrupuły, a ja prezesem, który skrupułów nie ma, jeśli pan płaci podatki, a ja – działając w tej samej branży – agresywnie podatki optymalizuję, to kto wygrywa? Z oszczędności na podatkach mam dodatkowe spore pieniądze i przerzucam je na walkę z panem. Na przykład przez rok oferuję swoje produkty poniżej kosztów.
W Unii nie wolno stosować cen dumpingowych. – Wielu rzeczy nie wolno. Tyle że jako prezes holdingu jestem w stanie każdej kontroli wykazać, że to nie jest cena dumpingowa. Co ten uczciwszy prezes ma zrobić? Dwa lata wytrzyma, a potem pokaże słabe wyniki i akcjonariusze wyrzucą go na zbity pysk. Więc prezesami holdingów zostają ludzie, którzy takich skrupułów nie mają. Firmy widzą, że państwa nie reagują, że nie ma żadnych sankcji za agresywną optymalizację. To jest zjawisko psucia dobrego podatnika.
Czy Unia wie, że wielkie firmy płacą najwyżej kilkuprocentowe podatki? – Wszyscy wszystko wiedzą. W 2014 roku po aferze Luxleaks rząd Luksemburga został zmuszony do przekazania Komisji Europejskiej dokumentów. Przekazał ich 7 mln. I widać tam czarno na białym, że holdingi od swoich europejskich zysków płaciły podatki w wysokości 1-3 proc.
I co? – Było wielkie oburzenie, okrzyki, że to skandal. I sporo moralizowania.
Z którego coś wynikło? – Niewiele. Dlatego właśnie jestem przeciwnikiem moralizowania, bo ono służy wyłącznie poprawie naszego samopoczucia, a nie żadnym realnym działaniom.
Więzienie za LuxLeaks. Ale... nie dla oszustów
Ile budżety państw Europy tracą? – Co roku 300 mld euro. To kwota wyliczona na podstawie dokumentów z Luksemburga.
To dużo? – Kosmos.
Ale jak wielki jest ten kosmos? Czy gdyby ta kwota trafiała do budżetów, to nie byłoby problemu deficytów? – Nie byłoby.
Nie trzeba by robić cięć w emeryturach, systemach edukacji i zdrowia, co miało miejsce po kryzysie w wielu krajach Unii? – Pewnie nie. A w każdym razie cięcia nie byłyby tak duże.
To ja czegoś nie rozumiem. Przecież to jeden z głównych problemów rządów europejskich, że mają deficyty i ciągle muszą oszczędzać. Holandia, Francja, Wielka Brytania – wszędzie tam przez ostatnie lata odbywało się odchudzanie sektora publicznego i wszędzie wywołało to frustrację obywateli. – Tak. To jedna z przyczyn fali populizmu. Politycy głównego nurtu wiedzą, że coś z tym trzeba zrobić, tyle że brakuje solidarności. Jedni próbują coś w podatkach załatać, a inni się wyłamują i mówią holdingom: „Zapraszamy do nas”. Z wielkimi firmami dilują Luksemburg, Holandia, Austria, Czechy, Irlandia, zaraz zacznie dilować Londyn. Wiele państw przechodzi na złą stronę mocy. A reszta się zastanawia: „Może trzeba dołączyć?”. Często słyszę na korytarzach w Brukseli takie rozmowy: „Nie liczymy już na solidarność, musimy chronić swój ogródek”. „Może lepiej skubać, niż być skubanym?”. Najbardziej irytujące, że to wszystko dzieje się w ramach Unii Europejskiej, gdzie powinny obowiązywać wspólne zasady. Co jakiś czas wybucha skandal, wszyscy są niesłychanie wzmożeni moralnie, wygrażają holdingom, ale późniejsze działania Brukseli są rozwadniane.
Na przykład? – Komisja Europejska przyczepiła się w zeszłym roku do Irlandii, która pozwoliła firmie Apple zyski z całej Europy opodatkować stawką – uwaga – 0,005 proc. Odbyło się to kosztem wszystkich krajów Unii, również Polski, gdzie przecież ta firma sprzedaje swoje produkty. Wybuchł skandal, powołano komisję, która policzyła, że niezapłacone podatki Apple’a to 13 mld euro. Bruksela powiedziała więc do Irlandii tak: „No, tym razem przesadziliście. Musicie zażądać, żeby Apple oddał te 13 mld. A jak nie, to sami zapłaćcie”.
I? – Guzik. Kto się odezwał? Rząd USA. „Dlaczego nachodzicie nasze firmy?”. I Irlandia natychmiast potulnie ogłosiła: „Dziękujemy pięknie, nie chcemy tych pieniędzy, bo jesteśmy krajem przyjaznym dla biznesu”.
Komu nie zależy na likwidacji rajów podatkowych?
Ekonomista Thomas Piketty pisze tak: „Irlandia najpierw była cudem, potem katastrofą, a teraz jest skandalem. Wprost nieprawdopodobne, że Unia pożycza jej 90 mld euro, aby ratować irlandzkie banki, a jednocześnie nie wymaga podniesienia stawki podatku od spółek. Pozwalamy w ten sposób na podkopywanie bazy podatkowej sąsiadów i nie ma to nic wspólnego z zasadami gospodarki rynkowej czy liberalizmu. To się nazywa kradzież. Pożyczać pieniądze tym, którzy nas okradli, i nie domagać się niczego, co by zapobiegło takiej sytuacji w przyszłości, to z kolei głupota”. – Zgadzam się z Pikettym. Przy czym on pisze o oficjalnym irlandzkim podatku od spółek, który i tak jest niski, bo wynosi 12,5 proc. Ale koncerny nawet tego nie płacą. Nie możemy wyegzekwować od Irlandii uczciwych zasad od lat. Mimo że jest z nami w jednym klubie. Największy problem z Irlandią miała Wielka Brytania, bo wiele spółek tam odpłynęło. A teraz z kolei cała reszta państw Unii będzie miała problem z Wielką Brytanią, która zacznie z korporacjami dilować. Firmy ulokowane w londyńskim City coś muszą dostać.
Dostać? – Po Brexicie, żeby chciały w Anglii dalej działać. Wielka Brytania będzie nowym rajem podatkowym, mamy to jak w banku. Jestem przekonany, że wprowadzą jednocyfrową stawkę podatku CIT. Najpierw to będzie karta przetargowa w trakcie negocjacji brexitowych, będą tym szantażować całą resztę, a potem i tak to wprowadzą. Dżuma podatkowa drąży nas od wewnątrz. Dla Europy nie jest problemem raj podatkowy w Panamie czy na Kajmanach, bo z tym jako tako potrafimy sobie radzić. Problemem jest nieuczciwość między partnerami.
Facebook w 2014 roku zapłacił w Wielkiej Brytanii 4237 funtów podatku. – Zgadza się.
Przy miliardowych przychodach. – Owszem.
Tak na chłopski rozum: jeżeli firma działa w jakimś kraju, sprzedaje swoje usługi za miliard, wystawia faktury, to przecież urzędnicy skarbowi widzą to na swoich komputerach. – Widzą.
Mogą ten miliard z faktur porównać z podatkiem w wysokości 4237 funtów i zameldować ministrowi finansów, że coś jest nie tak. – Mogą.
Brytyjski minister może zadzwonić do prezesa Facebooka i powiedzieć: „No chyba żartujecie! Cztery tysiące funtów podatku? Albo płaćcie uczciwą dolę, albo do widzenia”. – Tak, genialne rozwiązanie. Tylko przyjmijmy, że jestem tym Zuckerbergiem. Po co mam sprzedawać usługi jako spółka zarejestrowana w Anglii? Sprzedam te usługi jako spółka irlandzka.
„Jeśli nie płacisz podatków, to nie możesz u nas w ogóle sprzedawać. Ani jako spółka brytyjska, ani jako irlandzka czy luksemburska”. – Mogę, bo takie jest prawo. A żeby je zmienić, musi być wola wszystkich stron. Podobne regulacje. Harmonizacja.
Facebook kończy z unikaniem podatków? Zapłaci miliony w Wielkiej Brytanii
Czyli wszystkie kraje Europy musiałyby wspólnie powiedzieć firmom: „Podatki macie płacić tam, gdzie zrobiliście obroty”. – Tak. I powstało takie rozwiązanie. Byłem w grupie ekonomistów, która na zlecenie Komisji Europejskiej je przygotowała. Prace trwały od 2000 roku. Patent nosi nazwę CCCTB, czyli wspólna skonsolidowana korporacyjna podstawa opodatkowania. Holdingi nie mogą przerzucać zysków. Płacą tam, gdzie faktycznie działają.
Dokładnie jak? – Zyski koncernu ze wszystkich państw Unii są traktowane łącznie. Dopiero potem są dzielone na poszczególne kraje. Robi to specjalny algorytm, który uwzględnia, ile holding zatrudnia w danym państwie pracowników, jaki miał obrót i dochód. To wszystko są policzalne rzeczy. Przypadającą mu część zysku każdy kraj samodzielnie opodatkowuje według własnych stawek.
Skuteczne? – Tak. Bo trudniej uciec.
Na Kajmany. – Ale wtedy takiej firmie można powiedzieć to, co pan proponuje: „Nie możesz działać w całej Unii”. I prezes się pięć razy zastanowi, czy stać go na rezygnację z rynku, na którym jest 500 mln konsumentów.
Co się z CCCTB stało? – To co zawsze. Na forum międzynarodowym wszyscy chwalili: „Świetny pomysł! Skończmy z optymalizacją!”. A potem wspólnymi siłami dyrektywę w tej sprawie rozwodniono. Prace nad CCCTB trwały dwanaście lat. Uczestniczyłem w negocjacjach, rozmawialiśmy z przedstawicielami rządów. Przyjeżdża minister finansów wielkiego europejskiego kraju z trzema osobami towarzyszącymi. Uścisk dłoni, przedstawiają się i słyszę, że te osoby towarzyszące to wiceprezesi oraz księgowi największych holdingów. W końcu w 2011 roku powstał projekt regulacji, która jest dziurawa.
Bo? – Okazało się, że CCCTB ma być fakultatywne. To holding decyduje, czy chce to rozwiązanie wybrać, czy nie. I nikt nie zrobił bezpiecznika, żeby uniemożliwić transfer zysków między starym a nowym systemem płacenia podatków. Holding mógłby ogłosić, że korzysta z CCCTB, wszyscy biją brawo, a 90 proc. zysku rozlicza po staremu. Zresztą ta rozwodniona wersja CCCTB też nie została wprowadzona. Kilka krajów – między innymi Polska – zgłosiło weto. „Wkraczacie w nasze ustawodawstwo narodowe, zabieracie nam suwerenność podatkową” itd. Trwają prace. Może jeszcze coś z tego będzie.
A dżuma zaraża? – Zaraża i mutuje. Społeczeństwa mówią: „Gdzie ta sprawiedliwość? Holdingi nie płacą, a wy znęcacie się nad biednym przedsiębiorcą, który nie ma gdzie uciec”. To może prowadzić do rewolucji. Optymalizacja podatkowa ma poważne konsekwencje dla małych i średnich firm. Dusi je.
Jak? – Państwo ma przecież ściśle określoną politykę budżetową. Musi zebrać środki, aby potem je wydać na swoje cele. Jeżeli od największych firm nie wpływa to, co powinno, to gdzie fiskus idzie? Do małego i średniego przedsiębiorstwa. Trochę jak na podwórku pod trzepakiem, gdzie łatwiej utoczyć małego, słabszego niż dużego i dobrze zbudowanego. W zdrowym kapitalizmie jest tak, że dużym firmom siedzą na ogonie firmy średniej wielkości, które bywają sprytniejsze, bardziej obrotne. I co jakiś czas odnoszą sukces, następuje zdrowa wymiana liderów. Ten mechanizm działa dużo gorzej, jeśli średniak musi płacić podatku 20 proc., a wielki holding – 2 proc. I ten wielki ma dzięki temu środki, żeby konkurencję zadusić w zarodku.
Wiadomo, ile Polska traci na optymalizacji podatku CIT? – 46 mld zł rocznie. Wynika to m.in. z dokumentów Luxleaks. Pokazały, z których krajów ile pieniędzy ucieka.
To prawie tyle co polski deficyt. – Tak. Na korytarzach w Brukseli mówi się czasem o Polsce, że jest inteligentnym rajem podatkowym, skoro pozwala wielkim firmom nie płacić. Ale nawet jeśli mamy cechy takiego raju, to po pierwsze – przez przypadek, a po drugie – niczego na tym nie zyskujemy. Nie działamy sprytnie jak Austria czy Irlandia. Tylko: „się zrobiło”.
Się zrobiło? – Jesteśmy głupim rajem podatkowym. To, że nasz fiskus jest bezzębny wobec międzynarodowych korporacji, nie wynika z dilowania, tylko raczej z siły bezwładu. Nawet nie wiemy, jakie sposoby optymalizacji stosują u nas holdingi. To musi sprawdzić urzędnik na dole, a jeśli nie jest przeszkolony, to nie sprawdzi.
Za miliardy z funduszy europejskich budujemy drogi, mosty, tunele. Wykonawcami są koncerny z całego świata. Ale jak pan spojrzy, jakie były wpływy z podatków w czasie, gdy unijne środki płynęły najszybciej, to okazuje się, że CIT nie drgnął. A powinny być przecież wyższe wpływy, skoro tyle się buduje. O co chodzi? Międzynarodowe firmy doradcze, jeszcze zanim weszliśmy do Unii, sprzedawały pilotażowe programy, które pozwalały zoptymalizować w Polsce podatki w kontekście programów unijnych. Teraz zaczynają płynąć kolejne unijne miliardy. I są już gotowe, lekko zmodyfikowane rozwiązania podatkowe z poprzedniej perspektywy budżetowej.
Polska może coś z tym zrobić? – Coś może. Trochę.
Żeby płacili 19 proc.? – No skąd! Tyle to oni nie będą płacić. Jakieś 10 proc. może da się uzyskać, gdybyśmy uszczelnili system. Żeby płacili pełną dolę – czyli uczciwie dokładali się do wszystkich kosztów państwa i zostawiali jakąś górkę – to można załatwić tylko przez solidarne działania państw Unii.
Wspólny rząd? – CCCTB. I ponadnarodowy urząd fiskalny, który będzie w stanie się oprzeć naciskom rynków. Bo jeśli pojedyncze państwo wprowadzi zbyt restrykcyjne rozwiązania, to zaraz jest przez nie karane. Nawet silne Niemcy na zbyt wiele nie mogą sobie pozwolić. Paradoks polega na tym, że suwerenność wobec rynków można dziś zyskać, tylko zrzekając się części prerogatyw państwa narodowego na rzecz takiego wspólnego silnego ciała.
Właściwie dlaczego pan jest po tej, a nie po tamtej stronie? Jako doradca podatkowy zarabiałby pan więcej. – Optymalizacja podatkowa od 20 lat ciekawi mnie naukowo. Wolę ją badać, niż wyszukiwać triki dla firm.
Badał ją pan głównie na Zachodzie. – Bo u nas miałem za mało danych. Zacząłem się w tym specjalizować w latach 90. na studiach w Lublinie i wtedy uchodziło to za dziwactwo. Więc wyjechałem studiować techniki optymalizacyjne do Stanów. Potem wróciłem do Europy na uniwersytety w Wiedniu i Paryżu. Realizowałem projekt dla Komisji Europejskiej, wyszukiwałem luki w unijnym prawie podatkowym, które potem próbowano łatać. To, że byłem naukowcem, otwierało mi drzwi w niektórych holdingach, mogłem z bliska przyjrzeć się metodom optymalizacji.
Dlaczego wrócił pan do Polski? – Bo w 2014 roku dostałem telefon z Ministerstwa Finansów. Mateusz Szczurek zaproponował, żebym pomógł stworzyć strategię uszczelnienia naszego systemu podatkowego. Pracowaliśmy ponad rok z całym zespołem. Strategia powstała, ale jej nie wprowadzono.
Dlaczego? – Szczurek był mocno za. Próbował to przepchnąć. „Świetnie. Ale po wyborach” – zdecydowali politycy. Podejrzewam, że nie chcieli mieć jęków biznesu o gnębieniu kontrolami. Drobny i średni biznes to też są przecież wyborcy.
Holdingi znakomicie to rozegrały PR-owo. Mówię to z pewnym podziwem. Elementem naszej strategii było wprowadzenie tzw. klauzuli unikania opodatkowania. Dzięki niej fiskus może zajrzeć w księgi rachunkowe korporacji, wyłowić dziwne transakcje, które służą optymalizacji, i nakazać zapłatę podatku w normalnej wysokości. Napuszczono media, mały i średni biznes zaczął krzyczeć, że to będzie brzytwa w ręku głupiej małpy, czyli państwa. Ministerstwo, niestety, nie potrafiło rozsądnie przeciwstawić się tej propagandzie. Tłumaczyłem Krajowej Izbie Gospodarczej zrzeszającej polski biznes: „To jest brzytwa na holdingi międzynarodowe, a nie na was!”. Trochę się udało ich przekonać, więc opór zelżał, no ale zbliżały się już wybory i nic z tego nie wyszło.
Naszą strategię – tzw. tarczę podatkową – pokazaliśmy posłom. Bardzo byli poruszeni, że budżet tyle pieniędzy traci: „Skandal!”, „Trzeba coś z tym zrobić!” itd. Po czym nikt się de facto tym nie zainteresował. Niech pan sobie wyobrazi, że po tej całej prezentacji dla posłów dostałem tylko jeden telefon – z ambasady jednego z sąsiednich krajów. Próbowali mnie ściągnąć do siebie, żebym doradzał ministrowi finansów.
No ale coś się panu w Polsce udało? – Nie bardzo. Moim jedynym sukcesem jest to, że wyciągnąłem problem spod dywanu. Parę lat temu polscy politycy o tym nawet nie mówili.
Nie wiedzieli? – Wiedzieli. Tylko jak się zaczyna o czymś mówić, to pojawia się problem: „No ale co z tym robicie?!” – pytają dziennikarze. A ponieważ nie mamy w administracji specjalistów od optymalizacji podatkowej i nie bardzo wiadomo, co robić, to politycy woleli siedzieć cicho. Mówiono sporo o karuzelach VAT – czyli działalności przestępczej – bo z tym lepiej, gorzej, ale jakoś sobie umiemy radzić. Natomiast jeśli chodzi o opodatkowanie korporacji, to problem nie został ruszony.
PiS coś zrobił? – Wprowadził klauzulę unikania opodatkowania, która została po poprzednim rządzie.
Zadzwonili do pana? – Zadzwonili. Zaproponowali dalszą pracę w Radzie ds. Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania. Ale po roku zrezygnowałem.
Dlaczego? – Bo wymiana kadr nie jest sposobem na walkę z unikaniem opodatkowania. Dużo niezłych urzędników z Ministerstwa Finansów odeszło do firm doradczych. Tymczasem uszczelnianie systemu trzeba robić czyimiś rękami. Najlepiej ludzi doświadczonych. Nawet najbardziej zdeterminowany minister sam tego nie dokona.
Ekonomista Thomas Piketty pisze tak: „Na poziomie światowym saldo finansowe jest ujemne. Jest to logicznie niemożliwe, o ile nie znajdujemy się w posiadaniu planety Mars”. O co chodzi z tym Marsem? – O to, że pieniądze znikają w czarnej dziurze. Na przykład amerykański bank centralny wpuszcza do obiegu finansowego 100 mld dol., a po roku z tych pieniędzy w obiegu zostaje tylko 80. Reszta znika.
Gdzie? – W rajach. Bardzo łatwo transferować dochody poza jakiekolwiek systemy rejestrujące. Do państw w Afryce, Azji, które są poza systemami monitoringu. I nagle się okazuje, że wielka korporacja nie ma pieniędzy, pracuje pro publico bono.
Ile pieniędzy jest w tych rajach? – Nikt nie wie. Biliony.
Edward Lucas, publicysta „The Economist”, proponuje, żeby zamrozić aktywa w rajach podatkowych, zlicytować je, a zyski przekazać do budżetów państw. Pisze tak: „Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że przyjdzie mi napaść kiedyś tak ostro na prawo własności, ale jeżeli nie przywołamy do porządku plutokracji, możemy ocknąć się wkrótce w świecie nowego bolszewizmu”. – Mocne. Proszę zwrócić uwagę, że napisał to publicysta bardzo prorynkowej gazety. Brak realnych działań ze strony państw powoduje, że w powietrzu zaczynają fruwać pomysły radykalne. To zrozumiałe. Ludzie, którzy do tej pory myśleli w kategoriach liberalizmu rynkowego, zaczynają mówić: „W biały dzień widać to złodziejstwo, nie można tak dalej”. I społeczeństwa też zaczynają się uskrajniać, jak widzą te skandale.
A pomysł Lucasa, żeby raje podatkowe zlicytować? – Chciałbym, żeby to było możliwe. Ale to nierealne. „Święte prawo własności” itd.
To jak? – Już mówiłem – najbardziej skuteczne byłoby wspólne działanie całej Unii. Jest wielu ludzi, wiele środowisk i wiele państw, którym naprawdę na tym zależy. Cała Europa nie jest jeszcze zainfekowana. Niemcy nie są. Wielka Brytania nie była. Hiszpania walczyła z oszustwami podatkowymi, mimo że dotykały rodziny królewskiej. Kraje skandynawskie – z pewnymi wyjątkami – też zachowują się uczciwie. Wciąż dużo siły jest po tej dobrej stronie.
Rządy będą czuły coraz silniejszy nacisk społeczeństw. Jeszcze parę lat temu, gdy próbowałem z polskimi ekonomistami o problemie rozmawiać, słyszałem: „Holdingi podatków nie płacą? To są jakieś populistyczne opowiastki”. Gdybym nie zajmował się tym jako profesor i nie miał wielu lat doświadczeń zdobytych na Zachodzie, toby tutaj wariata ze mnie zrobili. Dziś klimat przyzwolenia znika, również w Polsce. Obywatele mają dość tego, że holdingi uprawiają jazdę na gapę. Mały i średni biznes też zaczyna rozumieć, że jest ofiarą tych praktyk. Albo klasa polityczna sobie z tym problemem poradzi, albo będzie musiała odejść. Bo puste budżety nie napełnią się same.
CV Dominik Gajewski – prawnik, ekonomista, kierownik Centrum Analiz i Studiów Podatkowych Szkoły Głównej Handlowej. Autor kilku książek na temat unikania opodatkowania przez międzynarodowe koncerny. W marcu tego roku współorganizował w SGH konferencję „Międzynarodowe unikanie opodatkowania a bezpieczeństwo państwa”, której „Wyborcza” była patronem medialnym
submitted by
SoleWanderer to
Polska [link] [comments]
2016.09.05 20:35 ben13022 Wywiad Sroczyńskiego z Waldemarem Pawlakiem
Rostowski się tylko uśmiechał. Wiedzieli, że z powodu 22 złotych nie wyjdę z koalicji.
Z Waldemarem Pawlakiem rozmawia Grzegorz Sroczyński.
Paradowska mówiła, że nikt tak nie dostał w tyłek jak Pawlak.
"Cyborg". "Robot". "Człowiek z drewna". "Terminator". Bolało?
- Trochę. Tłumaczyłem sobie, że to chwyty. W Polsce zawsze próbują ci stawiać bariery, jeśli przychodzisz spoza szacownego grona.
Spoza?
- Na przykład ze wsi. Rodzice mieli wykształcenie podstawowe, dziadek jeszcze mniej - skończył cztery klasy, ale w kółko czytał książki, pokazywał mi atlasy i powtarzał, że oprócz codziennego tyrania w polu jest jakiś ciekawy świat. Potem niby studiowałem w Warszawie, ale na politechnice, czyli uczelni, która nie dawała łatwej przepustki na salony. Moje inżynierskie wykształcenie sprawiało zresztą sporo kłopotów, bo skłaniało do konkretnego myślenia, a w polityce spotkałem się ze zjawiskiem, które można nazwać ugniataniem mgły. Czasem z tej mgły nic się nie wyłoni, a czasem coś bardzo ciekawego i trzeba to szybko złapać. Trudne było zderzenie z osobami, które potrafiły potoczyście mówić. Geremek. Mistrz retoryki. Mówił swobodnie, z odpowiednią intonacją, był sugestywny. Miałem 30 lat i podejmowałem polemikę, bo nie wiedziałem, że nie wolno. Chłopak po studiach samochodowych ma inne zdanie niż Geremek?! Inżynierek będzie nam mówił?! Środowiska inteligenckie bywają totalnie zamknięte na inne głosy. PSL długo traktowano jak chłopków roztropków, którzy poza zaoraniem pola niczego nie widzą.
Kaczyński też tak mówi. "Byliśmy przez 25 lat odpychani". "Byliśmy wyśmiewani". "Słyszeliśmy rechot".
- Nie ma niczego bardziej zapadającego w pamięć niż poczucie upokorzenia. A jak ktoś tkwi w tym zbyt długo, to potem ciężko wyjść.
Byli upokarzani?
- To w ogóle nie jest ważne. Upokorzenie jest poczuciem subiektywnym. Pan może być przekonany, że nikogo nie upokorzył, tylko napisał wesoły felieton, przecież nic takiego tam nie padło. A ktoś się czuje wyśmiany.
Duża część działań obecnej władzy wynika z resentymentu jednej postsolidarnościowej elity, która czuła się marginalizowana i lekceważona przez drugą postsolidarnościową elitę. I to się łatwo nie wypali.
Dlaczego?
- Bo prywatna obsesja Kaczyńskiego na punkcie własnej godności okazała się zbieżna z pewną emocją powszechną.
Bauman pisze, że dla rynku i kapitalizmu ludzie są wartościowi, jeśli mogą tyrać, zarabiać i kupować, a jak nie mogą, to stają się odpadami, które najlepiej byłoby elegancko zutylizować. U nas po transformacji tych "odpadów" zostało sporo. Byli nazywani "homo sovieticus", a teraz chcą usłyszeć: "To inni ci zabrali, zablokowali twój awans, nie pozwolili się rozwijać".
Jak ktoś czuje się upokorzony, to zwykle zaczyna upokarzać innych.
Pan to rozumie?
- Dostałem po dupie sporo, więc rozumiem. I musiałem się mocno pilnować, żeby nie popaść w resentyment, bo wbrew pozorom jestem dość pamiętliwy. Może i przebaczam wrogom, ale nie zapominam.
Komu najbardziej pan nie zapomniał?
- Nie powiem. Gliński jest dobrym przykładem technologii obróbki. PiS w 2012 roku zrobiło najnormalniejszą rzecz pod słońcem, do której opozycja ma prawo, czyli zgłosiło wotum nieufności wobec naszego rządu PO-PSL. Kandydata na premiera wskazali spoza własnego środowiska, bo przecież Gliński nie należał do PiS, kojarzono go raczej z Unią Wolności. Kaczyński wykazał się więc pewną otwartością. I co? "Premier z laptopa". "Premier groteska". Cha, cha, cha. Gliński był niemiłosiernie czołgany. W dodatku dla niego mogło to być trzy razy bardziej bolesne niż dla mnie, bo przecież swoi go wyśmiewali.
Swoi?
- Własne środowisko. Profesor, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, i nagle koledzy socjologowie rozdają mu kuksańce w mediach. Obserwowałem, czy się z tego wykaraska. Nie wykaraskał się i dziś w wielu wypowiedziach jest bardziej pisowski niż PiS.
Dlaczego Pawlak sobie poradził, a Gliński - nie?
- Nie wiem. Bazowy mechanizm obronny, który pozwala przetrwać okresy poniewierania, to autoironia. W kodzie genetycznym PSL było też coś, co uodparniało na taki resentyment. Jako szef partii w zasadzie nic nie mogłem narzucić, jak Tusk czy Kaczyński w swoich karnych szeregach. U nas zbierała się rada naczelna i często prezesa przegłosowywała. Jeśli mi na czymś bardzo zależało, to musiałem innych przekonać, a nie zmusić czy upokorzyć. Wyście zresztą kompletnie PSL nie doceniali, zawsze były śmichy-chichy. Dziennikarze zaczęli o nas dobrze pisać dopiero po 2006 roku, kiedy żeśmy nie poszli na koalicję z PiS. Nagle PSL stało się partią nowoczesną i odpowiedzialną, bo pokazało Kaczyńskiemu figę.
Poszło wtedy o stołki?
- Nie doszliśmy do stołków. To wy ciągle dorabialiście PSL gębę, że dla stanowisk zrobimy wszystko. I Kaczyński też tak uważał. Wielkie było jego zdziwienie, jak zaczęliśmy pytać o program. Wziąłem do ręki listę ustaw, które chcieli wprowadzać. W pierwszej dziesiątce było osiem projektów represyjnych! CBA, sądy, prokuratura, służby, służby, służby... A projektów społecznych i gospodarczych co kot napłakał. Powiedzieliśmy Kaczyńskiemu, że taka koalicja nas nie interesuje. Teraz wyciągnęli wnioski.
Czyli?
- No, robią mądrzej. Te wszystkie instynktowne tęsknoty nadal mają. Ale zostało to zamaskowane programem 500 plus i nagłaśnianiem innych tematów. Nawet awantura o Trybunał to zasłona dymna, za którą dzieje się rzecz dużo ważniejsza.
Jaka?
- Wprowadzenie szerokich uprawnień dla ministra sprawiedliwości. Może ingerować w przebieg każdego śledztwa, podsłuchiwać, zamykać ludzi. Byłem premierem, znam mechanizmy władzy i dostaję gęsiej skórki. Sami sobie strzelają w stopę, tylko jeszcze o tym nie wiedzą.
Bo?
- Można to objaśnić na przykładzie spółek skarbu państwa. Obecnie dobrze jest widziane, żeby nowy zarząd złożył jakieś doniesienie do prokuratury na poprzedników. Niby nie ma takiego obowiązku, ale jakoś tak się dzieje, że to robią. To natychmiast prowadzi do zmiany stosunków między pracownikami. Ludzie od góry do dołu zaczynają myśleć tak: "Bezpieczniej nic nie robić, nie podejmować decyzji i niczego nie podpisywać. Co prawda mogą mnie za to zwolnić z pracy, ale nie wsadzą do więzienia". Z dwojga złego co pan by wolał? To, co PiS robi z Polską, jest wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony starają się zagarnąć jak najwięcej władzy, poszerzyć kompetencje urzędników. Ale z drugiej strony wprowadzają mechanizmy, które paraliżują struktury państwa strachem, bo wszystko, co zrobisz, może być użyte przeciwko tobie. Dlatego za chwilę będą mieli formalnie masę władzy zapisanej w coraz to nowych ustawach i minimalne możliwości jej wykorzystania. Bezwładność struktur będzie ogromna. I co się wtedy robi?
Nie wiem.
- Szuka winnych. Państwo wzięte za mordę stanie się dramatycznie niewydolne, sprawy nie będą załatwiane efektywnie i skutecznie. Ten bezwład będzie skłaniał rządzących do jeszcze większej represyjności. To się będzie nakręcać.
Może tego chcą.
- Nie chcą, samo im się zrobi. Istniejące od dawna wady państwa zostaną wzmocnione przez klimat strachu. W języku fizyki można powiedzieć, że nastąpi dodatnie sprzężenie destrukcji. PiS potrafi odczytywać nastroje społeczne i bierze na sztandary problemy, którymi rzeczywiście trzeba się było wreszcie zająć. Natomiast propozycje rozwiązań dają zabójcze. Na tym zresztą polega cały ten klops z populistami w Europie i Stanach. Mają jakiś szósty zmysł do rozpoznawania społecznych bolączek, potrafią wyłuskać rzeczy, które tradycyjna klasa polityczna wolała omijać szerokim łukiem. Kiedy Marine Le Pen rzuca hasło: "Zapomniane regiony Francji", to trafia w punkt, bo tak właśnie się czują ludzie na prowincji pozbawieni stabilnych miejsc pracy. Kiedy Trump krzyczy: "Amerykański sen jest trupem!", to chwyta coś ważnego dla wielu obywateli, bo stagnacja zarobków trwa w USA od trzech dekad i nawet dobre wykształcenie już nie gwarantuje społecznego awansu. Populistów trzeba zwalczać, demaskować ich cynizm, ale jednocześnie słuchać, co mówią. Podnoszone przez nich problemy musimy traktować poważnie. Jeśli pan poczyta książki Piketty'ego, Stiglitza, Krastewa, Osta, to wszyscy widzą podobne rzeczy. Już same tytuły sporo mówią: "Demokracja. Przepraszamy za usterki". "Źle ma się kraj". Mamy kłopoty.
Główny to jaki?
- Polaryzacja dochodów, majątków, szans. I polaryzacja w polityce. Zresztą jedno z drugim idzie pod rękę. Jeśli wpisać w internecie "Polarized America", to można znaleźć ciekawą bazę danych. Polaryzacja poglądów politycznych w Ameryce, rosnąca nienawiść dwóch plemion w Kongresie, napędza polaryzację dochodów. Bo im mniej współpracy między partiami, tym bardziej problemy społeczne nie są rozwiązywane. To przebadano na przestrzeni stu lat. Widać tę samą zależność w czasie Wielkiego Kryzysu w latach 30.
Trump wygra?
- Wygra. Na fali niechęci do elit. Elity słusznie są krytykowane, przespały wiele spraw. Tyle że można to wyrazić językiem Donalda Trumpa, ale można też językiem Tony'ego Judta. Można stawiać wszystkich pod ścianą, a można dawać jakieś rozsądne recepty. Judt pisał o zjednoczonej Europie jako projekcie, którego celem głównym wcale nie był wolny handel i wzrost PKB, ale przede wszystkim redukowanie społecznej złości. Służyła temu na przykład polityka rolna. Niemieccy rolnicy poparli faszyzm, więc starano się wymyślić mechanizm, żeby już nigdy nie byli pokarmem dla radykalnych ideologii. I wymyślono dopłaty. Sposób, w jaki Tony Judt patrzył na projekt europejski, był dla mnie olśnieniem.
Dlaczego?
- Bo używał argumentów społecznych, a nie rynkowych. "Dopłaty za dużo kosztują i zakłócają działanie wolnego rynku" - słyszę często w polskiej debacie publicznej. PSL jest partią nienowoczesną, bo broni takiego reliktu. Tyle że być może bez dopłat nie mielibyśmy stabilizacji europejskich społeczeństw przez tyle powojennych dziesięcioleci. Z kolei w książce Davida Osta...
Pan wszystko czytał?
- Bo muszę. Rzeczywistość stała się tak skomplikowana, że bez książek łatwo popaść w histerię. Słabością polskiej polityki od początku był jednostronny dobór lektur. Zbyt mocno przesiąkliśmy ideami amerykańskimi, a niewiele wiedzieliśmy o koncepcjach europejskich. Na przykład o niemieckiej koncepcji społecznej gospodarki rynkowej. Większość naszych ekonomistów i socjologów pracowała po angielsku, wyjeżdżali na stypendia amerykańskie, a do Niemiec jeździli rzadko. Jedną z ważniejszych książek, którą w Polsce przegapiliśmy, jest "Dobrobyt dla wszystkich" Ludwiga Erharda.
Staroć.
- Nie w Polsce! Erhard i inni niemieccy ekonomiści nie mieli złudzeń co do kapitalizmu. Uważali, że ma w sobie zapisany mechanizm destrukcji i pozostawiony sam sobie zżera własny ogon.
Bo?
- Wolny rynek wcale nie dąży do jakiejś naturalnej równowagi, tylko do eliminowania konkurencji. To główna jego wada, skłonności do monopolu. Największe firmy przestają wygrywać jakością produktów czy ceną, a zaczynają wygrywać siłą, powstają kartele, oligopole. Dopiero państwo i sprawne regulacje pozwalają wolną konkurencję ochronić. Koncepcje Erharda zostały kompletnie zapomniane, idealizowano wolny rynek aż do granic absurdu.
Rządziliście osiem lat z Platformą. O co się najbardziej żarliście?
- Też w gruncie rzeczy o to. Toczyliśmy na przykład nieustanne boje o rozwój polaryzacyjno-dyfuzyjny. To było ukochane dziecko Michała Boniego, który uważał, że najpierw trzeba kraj spolaryzować, czyli wzmocnić regiony silne i bogate, a potem nastąpi dyfuzja, czyli dobrobyt spłynie do słabszych regionów i one też się zabiorą na łódkę szczęśliwości. Myśmy w ten "obiektywny" mechanizm kapitalizmu za bardzo nie wierzyli. Zwalczaliśmy, gdzie mogliśmy.
I zwalczyliście?
- Na papierze owszem. Dopilnowaliśmy, żeby w dokumentach strategicznych rządu zostało to złagodzone. Ale różnymi metodami Platforma próbowała narzucać ten pomysł rozwoju. Pamiętam dyskusje na Radzie Ministrów o strategii przygotowanej przez minister Bieńkowską. Pojawiało się tam sformułowanie "regiony zagrożone trwałym wykluczeniem społeczno-ekonomicznym". Mówiłem: "Nie możemy tak pisać, bo urzędnicy dostaną sygnał, że tam jest zadupie i tak już będzie zawsze". Zmieniliśmy na "regiony wymagające szczególnych działań rozwojowych". Trzeba próbować wszędzie wyrównać poziom. Nie likwidować komisariatów, punktów pocztowych, deficytowych połączeń kolejowych, pekaesów, bo nawet jeśli stoi dziesięć chałup i ekonomicznie jest to absurd, to opłaci się społecznie, ludzie nie poczują się wykluczeni, porzuceni, a na końcu wściekli. W tych dwóch wizjach rozwoju jakąś rolę odgrywała też polityka. Nasza baza wyborcza mieszka przecież w takich miejscach. Z kolei PO miała wyborców w wielkich miastach, więc takie neoliberalne myślenie - niech jeszcze bardziej się rozwiną, a prowincji też coś skapnie - jest po prostu wygodne.
Przedszkola to był pański pomysł?
- Fedakowej. Miała mocny temperament i potrafiła się z Tuskiem o różne rzeczy wykłócać. Potrzebny był solidny projekt, który pomoże ludziom wychowywać dzieci. Na przedszkola zażądaliśmy miliarda, dostaliśmy od Rostowskiego 300 milionów. Ale i tak było to zwycięstwo. Budżet ma to do siebie, że jak się pojawia w nim jakaś nowa pozycja, to już zostaje. PSL miało być socjalną twarzą tej koalicji.
Tak się z Platformą umówiliście?
- Nie musieliśmy się umawiać. Platformy te tematy za bardzo nie interesowały, więc je sobie wzięliśmy.
Nie interesowały?
- Do czasu. Kosiniak-Kamysz wywalczył 1000 złotych na dziecko wypłacane przez rok. Najpierw był tępiony przez Rostowskiego, premier Kopacz niespecjalnie się tym interesowała. A potem w toku kampanii wyborczej okazało się, że w zasadzie to od początku był pomysł Platformy. Ani Tusk, ani Rostowski nie byli ortodoksyjnymi monetarystami. Rostowski po kryzysie poluzował budżet, słusznie zrobił. Brak zainteresowania projektami socjalnymi był raczej związany z tym, że obaj nie doceniali konsekwencji społecznych. Uważali, że trzeba robić autostrady, a sprawy społeczne uda się jakoś zaczarować. Nie mieli też cierpliwości zbyt długo siedzieć i wysłuchiwać innych. Po co tracić czas na rozmowy ze związkowcami i pracodawcami? Mamy światły program. Wiemy lepiej. Na tym się wszyscy przejechaliśmy.
Czyli?
- Zdechł dialog społeczny. To się zaczęło około 2011 roku. Byłem przewodniczącym Komisji Trójstronnej, negocjowaliśmy ze związkowcami i pracodawcami podwyżkę płacy minimalnej. Śniadek, Guz, Siewierski z Forum Związków Zawodowych, Pracodawcy RP, Lewiatan, BCC, Związek Rzemiosła. Całe to towarzystwo zaakceptowało kwotę 1408 zł, nieco mniej niż chciały związki, ale więcej niż proponowali pracodawcy. Dobry kompromis. Przyniosłem to zadowolony na Radę Ministrów, tymczasem rząd to wyrzucił do kosza. Rostowski złożył wniosek, żeby wynegocjowaną z partnerami społecznymi płacę minimalną obniżyć o... 22 złote.
Ile?!
- No właśnie. Wkurzyłem się: "Jeśli będziemy olewać Komisję Trójstronną, to stracimy wiarygodność". Nie chcieli słuchać. Tusk zarządził głosowanie, przegrałem. "Właśnie rujnujemy zaufanie do dialogu społecznego". Rostowski się tylko uśmiechnął.
Właściwie o co im chodziło?
- Nie wiem. Pewnie o pokazanie, że rząd jest twardy, probiznesowy i nie będzie się zgadzać na podwyżki. Przy okazji mogło chodzić o podcięcie mojej pozycji w Komisji Trójstronnej, bo Pawlak coś za dobrze się dogaduje ze związkami i pracodawcami, utrzemy mu nosa. Normalne polityczne gry, nic strasznego, tyle że pole do tych zabaw zostało fatalnie wybrane. Jeśli już musieliśmy kopać się po kostkach, to nie kosztem społecznego dialogu, który w Polsce i tak zawsze był słaby.
I co pan zrobił?
- Nic. Dobrze wiedzieli, że z powodu 22 złotych nie wyjdziemy z koalicji, byłoby to śmieszne. Mówiłem Tuskowi: "Słuchaj, jeżeli się nie rozmawia przy stole, to się rozmawia na ulicy". I wszystko się sprawdziło, potem była okupacja Sejmu przez rodziców niepełnosprawnych dzieci i parę innych sytuacji. W końcu doszło do takiego klinczu, że związkowcy i pracodawcy w ogóle zerwali Komisję Trójstronną, bo czuli się całkowicie lekceważeni. Przez prawie dwa lata przed wyborami nie prowadzono dialogu społecznego. Władza, która nie rozmawia, sama sobie szkodzi, bo przestaje wiedzieć, co w trawie piszczy.
Co dalej?
- Wóz albo przewóz. I nie mówię o Kaczyńskim, Schetynie, Tusku, tylko o Europie. Potrzeba optymizmu. Po Brexicie widać, że albo rozbudzimy nadzieje na przyszłość, albo będziemy zakładnikami strachu, który nas wpędza w jeszcze większy strach. To jest cholernie trudne, ale klasa polityczna musi z siebie wykrzesać romantyczny zapał. Inaczej manipulatorzy w rodzaju Trumpa nas zamordują. Brakuje marzeń, radości, śmiałości. I przekonania, że przyszłość da się kształtować. Korci mnie pomysł, żeby uruchomić dyskusje o przyszłości Europy, ale nie w kręgach instytucjonalnych, nie między urzędnikami, tylko między ludźmi.
Nikogo to nie interesuje.
- A nie! Zrobiłem rundkę po znajomych i też spotkałem się z taką postawą: "Przeraża mnie, że to wszystko może się zawalić, ale nic nie robię, bo to nikogo nie interesuje". I tu leży Święty Graal do odkopania. Przed chwilą rozmawiałem z kolegą, który jest tłumaczem z angielskiego, prosiłem, żeby się zastanowił nad słowami oddającymi ducha Europy. Powiedział: "Europa nie ma ducha". I to jest prawda. Jeśli zapyta pan o "American dream", to każdy mniej więcej odpowie, na czym polega amerykańskie marzenie. A na czym polega europejskie marzenie? Mamy duży kłopot z odpowiedzią. Jeśli nawet jakieś odpowiedzi się pojawiają, to formułowane w biurokratycznym czy biznesowym języku. O Unii rozmawiają głównie eksperci i technokraci, którzy próbują odpowiadać na pytania w rodzaju: "Jak poprawić mechanizm konwergencji?". Tymczasem powinniśmy rozmawiać nie o tym "jak", ale "dlaczego". Dlaczego właściwie chcemy Unii? Po co to wszystko robimy? Czyli najpierw idea, a dopiero potem inżynierskie rozwiązania techniczne. Konstytucja amerykańska zaczyna się od słów "We the People". A traktat Unii Europejskiej zaczyna się tak: "Jego Wysokość Król Belgów, Jej Wysokość Królowa Danii, Prezydent Republiki Federalnej Niemiec, Jego Wysokość Król Hiszpanii" i tak dalej, bo w preambule są królowie wymienieni i prezydenci.
Unia elit.
CV
Waldemar Pawlak: był nieprzerwanie przez 26 lat posłem PSL, dwa razy premierem (w 1992 roku przez 30 dni, a potem w latach 1993-95). W rządzie Tuska przez pięć lat był wicepremierem. W ostatnich wyborach nie dostał się do Senatu. Jest prezesem Ochotniczych Straży Pożarnych, doradza związkowi Pracodawcy RP, prowadzi z synami gospodarstwo rolne.
źródło:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,20557773,waldemar-pawlak-wkurzalem-sie-tlumaczylem-ale-tusk-nie-chcial.html submitted by
ben13022 to
Polska [link] [comments]
2008.03.24 15:39 mirasdwazero Nasza-klasa.pl - prosta statystyka i gorzkie opowieści o złudzeniach
http://swiebodzin.info